poniedziałek, 27 maja 2013

Chapter 9.

Justin POV

Upewniłem się, że Jazmyn spała zanim zadzwoniłem do Skylar. Wysłała mi wiadomość, że jest na zewnątrz od 10 minut. Schodząc w dół schodami w dół, otworzyłem drzwi i zobaczyłem ją stojącą na progu. Weszła do środka ze swoją torbą i zamknęła drzwi. 
-Pierwsze drzwi po Twojej prawej. -wyszeptałem na co skinęła. Zabrałem jej torbę i wszedłem za nią po schodach. Naprawdę miałem nadzieje, że nie będzie żałować tej deczycji. Otworzyła drzwi od mojego pokoju i weszliśmy po cichu bo Jazmyn pokój był drzwi dalej. 
-Co powiedziałaś swojej mamie? -zapytałem ją zaświecając światło po tym jak zamknąłem drzwi.
-Zostawiłam jej notatkę, powinna ją znaleźć jutro rano. -odwróciłem się i zobaczyłem, że siedzi na łóżku.
Poszedłem w jej kierunku i usiadłem na przeciwko niej, biorąc jej rękę w moją. Miała plamy po łzach na swoich policzkach, wzdychnąłem i przycisnąłem ją do siebie.
-Nic takiego by się nie zdarzyło, gdybyś mnie nie spotkała.- podniosła swoją głowę i się uśmiechnęła. -Dlaczego się do mnie uśmiechasz.
-Nie łapiesz tego? -spojrzałem na nią zaciekawiony. 
-Czego nie łapie?
-Justin, gdybym Cię nie spotkała wciąż byłabym przyjaciółką z Kaylee, mieszkałabym z mamą do 30. Przyjeżdżając tu, nasze spotkanie uczyniło moje życie lepszym.
-Nie chce żebyś tego żałowała rano.
-Nie będę, zaufaj mi.-skinąłem i położyłem się obok niej. 
Tego ranka obudziłem się obok niej, uśmiechnąłem się patrząc na nią śpiącą na moim torsie, wysunąłem się powoli wstając z łóżka. Poruszyła się trochę, ale kiedy jej głowa uderzyła w poduszkę ponownie się zrelaksowała. Pocałowałem jej głowę, podniosłem koc wyżej i poszedłem do łazienki.

Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze i odkręciłem zlew, umyłem zęby i wskoczyłem pod prysznic majac nadzieje, że skończę zanim Skylar się obudzi. Wyszedłem z łazienki, z ręcznikiem owiniętym wokoło bioder, spojrzałem na Skylar, która jeszcze spała. Wciąż było wcześniej, ale musieliśmy wyjechać przed południem więc postanowiłem ją obudzić niedługo.
Podszedłem do szafy i się ubrałem. Odwiesiłem ręcznik na drzwi łazienki i zobaczyłem, że jej telefon się świecił. Podszedłem i zobaczyłem wyświetlające się imię jej brata. Odłączyłem do od ładowarki i wyszedłem z nim z pokoju.
-Halo?
-Kto mówi?
-Tu Justin, Skylar śpi. 
-I dlaczego jest ona z chłopakiem? -cholera, on jest nadopiekuńczy, to powinno być zabawne.
-Długa historia, powiem jej, żeby oddzwoniła jeśli chcesz.
-Nie, nic jej nie mów. Słuchaj, gdzie ona jest?
-W moim domu. -powiedziałem z odrobiną zaciekawienia w głosie. 
-I gdzie to jest mądralo? -powiedziałem mu gdzie jest mój dom i się rozłączył. Spojrzałem na telefon i wzruszyłem ramionami.

Usłyszałem szuranie w moim pokoju i otworzyłem drzwi. Siedziała i przecierała swoje oczy. Szybko odłożyłem telefon i spojrzałem na nią. Uśmiechnąłem się, wyglądała cudownie patrząc na mnie swoimi zaspanymi oczami.
-Która jest godzina?
-Prawie 8:30. -skinęła i wstała. Poszła do łazienki i umyła zęby. 
-Myślisz, że nic się nie stanie kiedy tak po prostu się pokażę?
-Aktualnie myślałem że może zostaniesz tutaj trochę. Jazmyn jest uziemiona więc ona naprawdę nie może wychodzić z pokoju. 
-Próbujesz mnie uprowadzić panie Bieber? -powiedziała uśmiechając się do mnie. Podszedłem do niej i położyłem dłonie na jej biodrach.
-To zależy czy to podziała pani Simpson?
-Nie wiem. Co mogę z tego mieć?
-Cóż, a co chcesz?
-Cóż, łazienka jest dobrym startem. -zachichotałem.
-Co jeśli oddam Ci połowę?
-Chce szafę też.
-A gdzie będą moje rzeczy?
-Dam Ci szufladę albo dwie.
-Cóż, jeśli to jest to czego chcesz, myślę, że mogę nad tym popracować.
-Myślisz? - Zniżyłem swoją głowę i zachichotałem znowu.
-Tak, dlaczego nie.
-I jeszcze jedna rzecz.
-Co takiego? -podniosła swoją rękę i przybliżyła moją głowę do jej.
Pocałunek nie był jak inne, ten był intensywny, pełen pożądania i pasji.Podniosłem ją z podłogi, a ona owinęła swoje nogi wokół mnie. Odwróciłem się i delikatnie położyłem ją na łóżko. Zacisnęła uchwyt na mojej talii, jedną ręką prowadziłem po jej nodze, podczas gdy drugą przetarłem jej biodra. Przeniosła ręce na moją koszulkę i podniosła ją tak, że mogła przeciągnąć ją przez głowę. 
-Twoje ciało jest ciepłe. -powiedziała lekko. Przejechała paznokciami po moim brzuchu. Jęknąłem pod jej dotykiem. Tylko jeden dotyk, a sprawiła, że byłem jak z galarety.
-Nie rób tego Skylar.
-Dlaczego? -zapytała i zarysowała swoje paznokcie znowu. Wypuściłem drżący oddech, chwyciłem jej rękę i umieściłem ją nad jej głową. 
-Doprowadzasz mnie do szału. -zaśmiała się a ja uśmiechnąłem się do niej.

Zanim mogłem ją pocałować po raz kolejny dzwonek zadzwonił. Westchnąłem zirytowany i wstałem. Założyłem koszulkę i wyszedłem z pokoju pozwalając jej się ubrać. Zszedłem po schodach i otworzyłem drzwi, zobaczyłem wysokiego chłopaka z blond włosami.
-W czym mogę Ci pomóc?
-Szukam Skylar. -jego akcent przypomniał mi o jej bracie, więc wpuściłem go do środka. -Ty musisz być Justin.
-A Ty musisz być bratem.
-Ostatni raz kiedy sprawdzałem. Gdzie ona jest?
-Ubiera się, wstała kilka minut temu. -skinął i usiadł na kanapie.

-Więc jak długo jesteś z moją siostrą?
-Kilka tygodni. -Cody skinął.
-Spotkałeś Marabell już? -spojrzałem na niego zaciekawiony.-Naszą mamę. -skinąłem.
-Nie poszło za dobrze.
-Jak widać, Skylar nigdy nie opuściła domu do czasu gdy działo sie coś złego.
-Więc, to się zdarzyło już wcześniej?
-TYlko dwa razy.
-Ona nie mówi o mamie za dużo.
-Nie mają najlepszych kontaktów.
-Zauważyłem. -było słychać kroki na schodach, więc Cody wstał.

-Myślę, że to nie Skylar. -spojrzał na mnie zaciekawiony.
-Kto jeszcze to może być? -było słychać krzyki, wypuściłem powietrze.
-Cody to moja siostra Jazmyn. Jest fanką. -skinął i uśmiechnął się do niej.
-Ja pierdole.
-Jazmyn! -zakryła swoje usta, a Sylar schodziła po schodach. Cody przytulił ją a Jazmyn patrzyła na nią z smutkiem na twarzy. Skylar odwróciła głowę i spojrzała na nią.
-Skylar, przepraszam. 
-Teraz wiem skąd Kaylee wzięła te gówna, jesteś jak ona.
-Nie miałam na celu tego aby wpakować Cię w kłopoty.
-Cóż, to nie ma znaczenia teraz, ponieważ nie mogę wrócić do domu nie tracąc przy tym Justina.
-Chciałam tylko powiedzieć Twojej mamie, żeby powiedziała Ci żebyś mu pozwoliła spędzać czas ze mną. -przewróciłam oczami, a ona patrzyła na mnie.

-Weź swoje jedzenie i wracaj do pokoju.
-Justin, możemy porozmawiać?
-Nie pamiętam żebym Cię prosił o pytanie. -skinęła i poszła w kierunku kuchni. Jazmyn zabrała swoje śniadanie i poszła do góry.
-Co Ty tutaj robisz? -Skylar zapytała Codiego kiedy usiedli na kanapie.
-Przyjechałem Cię zobaczyć, idę się zobaczyć z mamą niedługo.
-Nie możesz jej powiedzieć, że tutaj jestem.
-Nie powiem, więc co sie stało?
-Nie chce o tym rozmawiać. -Cody skinął a ja usiadłem na innej kanapie patrząc na nich jak rozmawiają. Byli tacy podobni, ale sposób ich zachowania był inny.

Chwilę po tym jak Cody poszedł Skylar spojrzała na mnie.
-Co? -powiedziałem uśmiechając się do niej.
-Możemy mieć psa?
-TAK. -usłyszałem Jazmyn krzyczącą ze schodów na co się zaśmiałem.
-Możesz przyjść na dół jeśli chcesz. -zbiegła po schodach i spojrzała na Skylar.
-Możesz mi wybaczyć?
-Myślę, że mogę. -Skylar wzruszyła ramionami i spojrzała na mnie.
-yeah, dlaczego nie.. -Jazmyn mnie przytuliła i spojrzała na mnie.
-Więc, możemy mieć psa? 
-Nie wiem, znając Ciebie prawdopodobnie on ucieknie.
-Dalej Justin, proszę. Skylar tutaj będzie wiec mi pomoże.
Westchnąłem i spojrzałem na nie.
-Pomyślę o tym. -oby dwie zaczęły krzyczeć i się śmiać. -Nie powiedziałem tak. -Skylar się umiechnęła.
-Ale również nie powiedziałeś nie. -zaśmiałem się. siedzieliśmy na kanapie oglądając film do 1:34 kiedy sobie o czymś przypomniałem.
-Nigdy nie oddzwoniłem do Melanie. -Skylar wzruszyła ramionami.
-Więc? Zostaw ją na kolacji. -Jazmyn przytaknęła na ten argument i ja przytaknąłem. Nie będzie zła, nie jest aż tak szalona. Jest ona?



---------------------------------------

Oto i jest. :) rozdział 9. :) zobaczymy co się będzie działo dalej. :d Miłego czytania! 

poniedziałek, 20 maja 2013

Chapter 8.

Justin POV

Od pół godziny próbowałem dodzwonić się do Skylar ale za każdym razem usłyszałem sekretarkę. W końcu, postanowiłem wstać i pojechać do jej domu żeby z nią porozmawiać. Jazmyn spojrzała na mnie z zaciekawieniem, kiedy szedłem w kierunku drzwi, ale zignorowałem ją i wyszedłem. Wsiadłem do auta i wyjechałem z podjazdu, jadać w kierunku Skylar, kiedy mój telefon zadzwonił.
-Halo? -powiedziałem, nie zadając sobie trudny aby sprawdzić kto dzwoni.
-Justin? -dziwne powietrze uderzyło wnętrze mojego samochodu.
-Uh, cześć Mel. Co tam?
-Gdzie się spotykamy?
-Teraz nie jest dobry czas, zadzwonię do Ciebie później. -westchnęła i powiedziała "ok" przed odłożeniem słuchawki.
Zaparkowałem na podjeździe i podszedłem do frontowych drzwi. Westchnąłem do siebie i zapukałem do drzwi. Czekałem, aż drzwi wreszcie się otworzyły, miałem na dzieje, że to Skylar, ale spojrzałem na osobę i zobaczyłem jej mamę. Patrzyła na mnie z zaciekawieniem i uśmiechnąłem się do niej.
-Szukam Skylar. -skinęła i zeszła z drogi, abym mógł wejść. Wszedłem do środka i zostałem zaatakowany przez Lucas'a i Jenna'e. Zniżyłem się i ich przytuliłem.
-Skylar jest smutna. -Lucas powiedział, sprawiając że poczułem się winny.
-Jeśli nie masz nic przeciwko, zapytam: kim Ty jesteś? -zapytała jej mama kiedy wstałem.
-Przepraszam, jestem Justin.-potrząsnąłem jej ręka, a ona wskazała na schody.
-Jest w swoim pokoju, przyszła do domu i po prostu zamknęła drzwi. -skinąłem i wszedłem do góry.

Zapukałem do jej drzwi, ale nie usłyszałem żadnego ruchu. Biorąc to na siebie, otworzyłem drzwi i zobaczyłem ją siedzącą ze słuchawkami w uszach na łóżku z laptopem. Poszedłem na przód i wyciągnąłem jedną słuchawkę. Odwróciła się i spojrzała na mnie zszokowane. Wywróciła oczami i spojrzała z powrotem na laptop. Zamknąłem jej drzwi i wrócił do jej łóżka. Usiadłem obok niej i zamknąłem laptopa. Odwróciła swoją głowę i zobaczyłem łzę formujące się w jej oczach. Nie mówiąc nic, wyciągnąłem rękę i pociągnąłem ją do siebie, w objęcia.
-Nigdy nie chciałem Cię zranić. -Nic nie powiedziała, położyła tylko swoją głowę na moim torsie.-To mnie zraniło, kiedy zobaczyłem jak wychodzisz. -powiedziałem odciągając ją od siebie. Wziąłem jej twarz w ręce i wytarłem łzy spływające z jej oczu. -Przepraszam Skylar. -pokiwała swoją głową i spojrzała w dół.

-Myślę, że przesadziłam trochę.
-Nie, zachowałbym się tak samo jeśli chodziło by o Ciebie. -założyłem jej włosy za ucho i uśmiechnąłem się do niej. -Chciałabyś pójść ze mną i się z nią spotkać?
-Nie sądzę, żeby jej się to podobało Justin.
-Czy to ważne, czy będzie jej się podobało? Skylar, nie pójdę jeśli będziesz nieszczęśliwa. 
-Ona wciąż Cię chce Justin, nie mogę z nią rywalizować. Ona miała Cię pierwsza.
-Wiem, ale Ty masz mnie teraz, czy to się nie liczy? - wzruszyła ramionami. -Spójrz na mnie. -powiedziałem podnosząc jej głowę, trzymając ją za brodę.
Spojrzałem na nią, zanim przeszedłem dalej i złapałem jej policzek w ręce. Oparłem czoło na jej, jej oddech mnie uderzał. Jej oczy błyszczały łzami, które nie chciały wylecieć. Nie marnując więcej czasu, wpatrywałem się w nią i pocałowałem. Wzięła swoją rękę i mocno złapała moje włosy.

Odsunąłem się od niej, ale zostałem blisko czując ciężki oddech. Wpatrywała się we mnie z uśmiechem, czym się jej odwdzięczyłem. Pocałowałem ją w nos, pocierając kciukiem jej policzek. 
-Chce Cie Skylar, nic tego nie zmieni.
-Co z Jazmyn? -pokręciłem głową.
-Może być moją siostrą, ale nie może mówić mi kogo chce. 
-Justin?
-Co? -uśmiechnęła się do mnie szeroko.
-Chce powiedzieć Jazmyn. 
-Co?! -moje oczy się rozszerzyły.
-Chcę powiedzieć Jazmyn co się dzieje.
-Skylar, nie chce żebyś jej mówiła, ponieważ czujesz, że musisz.
-Nie, chce tego Justin. -przytaknąłem.
-Ok, w następnym tygodniu jej powiemy.

Leżeliśmy na jej łóżku, jej głowa na moim torsie, bawiłem się końcówkami jej włosów. Drzwi jej pokoju się otwarły aby pokazać nam jej mamę. Wpatrywała się w nas, po czym położyła kupkę ciuchów na końcu łóżka.
-Więc, to jest brat Jazmyn. -spojrzałem na nią zaciekawiony po tym spojrzałem na Skylar, która miała taki sam wyraz twarzy.
-Kto Ci to powiedział? -powiedziała Skylar. Drzwi od jej drzwi otworzyły się szerzej i zobaczyłem osobę w drzwiach, z wyrażeniem gniewu.
-Więc to prawda.
-Co Ty tutaj robisz? -splunąłem na nią, sprawiając że spojrzała na mnie.
-Ja? Lepszym pytaniem jest co do cholery Ty tutaj robisz z nią.-Skylar odsunęła się ode mnie i usiadła na łóżku.
-Więc Skylar, powiedz mi Skylar, ile Justin ma lat? -jej mama powiedziała patrząc na Skylar ze smutnym wyrazem twarzy.
-Mamo, nie rozumiesz..
-Odpowiedź mi Skylar Marie.
-24.-powiedziała wyciągając do mnie rękę. Złapałem ją tak mocno jak ona złapała moją i spojrzałem na jej mamę.
-Ty masz 19. -powiedziała jej mama, zanim spojrzała na mnie.
-Co Cię skłoniło do myślenia że jest okej być z kimś młodszym o 5lat niż ty?
-Bez obrazy pani Simpson ale Skylar jest prawnie dorosła.
-Ona jest wciąż moją córką.
-Ona wciąż jest dorosłym, który może podejmować własne decyzje.
-Lubię go mamo..-jej mama odwróciła głowę do niej.
-Cóż, tak długo jak mieszkasz ze mną nie chcę go widzieć. -jej oczy się rozszerzyły ale przytaknęła. Spojrzałem na nią.
-Dobrze, wygrałaś. -widziałam jej tył, zostawia mnie znowu. Wstała z łóżka i podeszła do swojej szafy i wróciła.
-Co Ty robisz? -jej mama zapytała.
-Powiedziałaś, że nie mogę go widywać jeśli tu mieszkam prawda? Cóż, myślę, że nie będę tu mieszkać.
-Skylar.-powiedziałam po czym spojrzała na mnie.
-Nie, wiem co to za uczucie opuścić dom i zaufaj mi, nie spodoba ci się ze na własną rękę. -spojrzałem na jej mamę i skinąłem do niej, po czym wstałem.
-Justin, gdzie idziesz? -Skylar powiedziała z smutnym wyrazem twarzy. Podszedłem do niej i chwyciłem jej twarz w ręce.
-Ufasz mi? -powiedziałem cicho, mając pewność że jej mama nie usłyszy.
-Oczywiście, że tak.
-I jesteś pewna, że chcesz wyjść? -skinęła. -Chce żebyś pomyślała o tym trochę więcej, naprawdę chcesz zostawić osobę, która dała Ci życie? Osobę która kocha Cię mimo wszystko? Osobę która wspiera Cię mimo wszystko?
-Ona nie chce abym była z Tobą.
-Wiem, ale Skyler musisz być tutaj dla niej. Jesteś wszystkim co ma.
-Co z Tobą? Co z nami?
-Będę tutaj zawsze dla Ciebie Skylar, nic tego nie zmieni. -wyszeptałem coś do jej ucha i odsunąłem ją od siebie.
Ruszyłem do drzwi i zatrzymałem się. Wpatrywałem się w osobę stojącą w drzwiach i pokręciłem swoją głowę na nie. Miały smutny wyraz twarzy, spojrzałem na nie.
-Nie masz prawa robić tego co zrobiłaś.
-Po prostu Cię szukałam.
-Szukałaś mnie? Powiedziałaś mamie Skylar o nas, bo mnie szukałaś?
-Nie chciałam Cię skrzywdzić Justin.
-Idź do samochodu, skończyłem rozmawiać z Tobą.
-Justin..
-Teraz Jazmyn, nie chce słyszeć jak rozmawiasz. -skinęła, a ja odwróciłem się do Skylar, jej łzy spływały po policzku. Wyszedłem z pokoju z Jazmyn i wyciągnąłem telefon. 
Wysłałem komuś sms i wsiadłem do samochodu. Jazmyn usiadła na siedzeniu pasażera, patrząc przez okno. Nie mogłem uwierzyć, że mogła zrobić coś tak głupiego, po tym wszystkim co dla niej zrobiłem, ona wciąż jest tym bachorem, którym była w Kanadzie. Mój telefon zadzwonił i sprawdziłem wiadomość. Uśmiechnąłem się do siebie kiedy zobaczyłem odpowiedź i spojrzałem na Jazmyn, której łzy spływały po policzku.
-Miała być Twoją przyjaciółką. -pozostała cicho. - Jak się w ogóle dowiedziałaś?
-Przeczytałam Twoje wiadomości z zeszłego tygodnia. -odwróciłem swoją głowę do niej.
-Grzebałaś mi w telefonie?! -powiedziałem z nutą złości w głosie. 
-Nie spędzałeś ze mną czasu odkąd się przeprowadziliśmy tu i chciałam wiedzieć dlaczego. Wszyscy co robisz to pisanie z kim na telefonie albo praca.
-To co robię i z kim jestem nie dotyczy Ciebie Jazmyn. Rozumiesz, że zraniłaś Skylar?
-Wiem.
-Czy pomyślałaś o tym jaki wynik tego będzie, zanim poszłaś powiedzieć jej mamie?
-Nie. -wyszeptała.

Zaparkowałem na podjeździe, Jazmyn wyszła z auta. Siedziałem w samochodzie i wyciągnąłem telefon ponownie. Przeczytałem ostatnią wiadomość i odpisałem, zanim zablokowałem telefon i wyszedłem z auta.


Od Skylar 7:33 pm
Jesteś pewny, że chcesz to zrobić?

Do Skylar 7:37 pm
Pozytyw, tylko powiedz mi kiedy i gdzie

od Skylar 7:40 pm
Dzisiaj, po północy, przyjdź do domu.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

kurcze, kurcze, kurcze. :D ale mnie ciekawi co Skylar i Justin kombinują? :D a Was? :D czekamy na kolejny! czytajcie, komentujcie, polecajcie!  

@klauudx

piątek, 17 maja 2013

Chapter 7.


JUSTIN POV. 

Minął już prawie tydzień i mówiąc szczerze rzeczy ze Skylar i ja miały się naprawdę dobrze. Spędziliśmy razem dużo czasu w przeciągu tego tygodnia i szczerzę mogę powiedzieć, że dawno nie byłem taki szczęśliwy jeśli chodzi o dziewczynę. Fakt, że kiedy z nią jestem, sprawia, ze się uśmiecham jest czymś innym. Jazmyn zauważała moją nieobecność, ale tak naprawdę nie zapytała o to. Poza tym, to nie jest tak, że nie mogę jej powiedzieć, że widuje się z jej nową najlepszą przyjaciółką. Wiem jak to jest z moją siostrą i pozwól mi powiedzieć, że to nie jest fajne kiedy się denerwuje. 

-O czym myślisz? -usłyszałem głos koło mnie. Odwróciłem głowę i uśmiechnęłem się zakładając jej włosy za ucho.
-Zastanawiam się jak długo możemy zachować ten fakt. -westchnęła i spojrzała w dal.
-Marzę żeby zatrzymać to na wieczność. - uśmiechnąłem się i przekręciłem jej twarz do mnie.
-Ciesze się, że chcesz być ze mną Skylar, ale w końcu będę musiał powiedzieć Jazmyn.
-Wiem, ale może to nie być dzisiaj?-poprosiła przytulając się blisko mnie, położyła głowę na moim torsie. Bawiłem się jej włosami i spojrzałem na sufit.
-Możemy zatrzymać ten skret trochę dłużej. -skinęła, a ja sięgnąłem po telefon, który znajdował sie na nocnym stoliku. 
4.44 pm.
-Muszę iść. -powiedziałem, na co się odsunęła ode mnie.
-Dlaczego?
-Jazmyn powinna wrócić z kina do domu za kilka minut. Jeśli nie będzie mnie w domu, dowie sie, że coś się dzieje. -skinęła.
-Hej, popatrz na mnie. - odwróciła się do mnie i pochyliłem się do niej. - Jeśli bym mógł zostać to bym został, ale moja siostra też mnie potrzebuje. 
-Wiem.. - pochyliłem swoję głowę i pocałowałem ją szybko, zanim włożyłem buty.
-Zadzwonie do Ciebie później. -uśmiechnęła się i wyszedłem z jej pokoju. Wyszedłem frontowymi drzwiami i wróciłem do domu przed Jazmyn.

Westchnąłem i położyłem swoją głowę na kanapie, oglądając TV, kanał 4. Zmieniłem kanał i zaczęłem oglądać Law&Orded: SVU , Skylar zaraziła mnie kilka nocy temu, kiedy byliśmy u niej w domu. Dzwonek zadzwonił. Spojrzałem na drzwi zaciekawiony, Jazmyn miała swoje klucze, właśnie wyszedłem od Skylar, więc kto to mógł być? Wstałem i otworzyłem drzwi. 

Moje oczy się rozszerzyły na widok osoby stojącej przede mną. Pamiętałem te niebieskie oczy, w które kiedyś patrzyłem codziennie, ten mały nos, który sprawiał, że wyglądała jak króliczek kiedy się śmiała, urosła kilka centymetrów. Przełknąłem ślinę, kiedy patrzyła na mnie. Jak ona mnie znalazła?
-Mogę wejść?-Ruszyła się, przesuwając mnie, po czym weszła do środka. Zamknąłem drzwi, a ona usiadła na kanapie rozglądając się.-To miejsce wygląda miło, zrobiłeś to dobrze dla siebie.
-Co Ty tutaj robisz Melanie? -Jej imię sprawiło, że przypomniałem sobie wszystko, od miejsca gdzie się spotkaliśmy, do pocałunku. Zobaczenie jej sprawiło, że wspomnienia wróciły.
-Chciałam zobaczyć jak się czujesz, co robisz.
-Mam się dobrze i ja.. uh. dostałem pracę tutaj.
-Nigdy do mnie nie zadzwoniłeś.
Spojrzałem na nią z czystym szokiem. "Nigdy do mnie nie zadzwoniłeś" te słowa dzwoniły w mojej głowie jakiś czas.
-Nie miałem powodów, żeby dzwonić. - wreszcie powiedziałem na co skinęła.
-Myślałam tylko, ze możemy zacząć od nowa.
-Dlaczego tutaj jesteś?
-Moja firma została przetransportowana do L.A, pamiętam, że powiedziałeś mi że się tutaj przeprowadzasz. Pomyślałam, że mogę Cię zobaczyć i znalazłam Cię.
-Powinnaś najpierw zadzwonić.
-Wiem, ale proszę Justin, możemy porozmawiać? -pokręciłem głową.
-Nie widziałem Cię prawie rok, a Ty chcesz porozmawiać? Dobrze, porozmawiajmy, porozmawiajmy o tym jak nie tylko skończyłaś ze mną w Kanadzie, ale również o tym jak przespałaś się z moim najlepszym przyjacielem. Porozmawiajmy o tym jak usłyszałem o tym w noc, w Twoim pokoju, oh nie, porozmawiajmy o tym jak mnie zdradziłaś po 4 miesiącach naszego związku.
-Nigdy nie chciałam Cię zranić..
-Czy uważasz, że byłbym szczęśliwy dla Ciebie?
-Justin, ja chce tylko zacząć od początku.. proszę. -westchnąłem. 
-Przeszłości nie można cofnąć Mel, przepraszam. -Skinęła i wstała.
-Możeby przynajmniej zjeść obiad jutro? Wiesz, nadrobić zaległości..
-Nie wiem.. - dała mi kartkę. spojrzałem na nią.
-Zadzwoń do mnie jeśli zmienisz zdanie, ok? Zostane w mieście kilka dni. -poczułem jak pocalowała mnie w policzek i usłyszałem zamykające się drzwi. Zamknąłem oczy na kilka minut i usłyszałem, że drzwi otwierają się ponownie. Odwróciłem się i zobaczyłem Jazmyn wchodzącą z Kaylee.
-Wszystko okej?-zapytała na co skinąłem.
-Będę do góry. -odwróciłem się i odszedłem z kartką w mojej ręce. Wszedłem do pokoju, podszedłem do szafy, zabrałem pudełko, które było z tyłu i usidłem na łóżku przed otwarciem go. W środku były zdjęcie, zdjęcia naszych wszystkich wspomnień, od czasu gdy zabrałem ją do parku, do pikniku kiedy poszliśmy zobaczyć grę hokeja. Spojrzałem na mój telefon i przegryzłem wargę sięgając po niego.

-Halo?
-Jutro. 2pm. Nie spóźnij się. -powiedziałem odkładając słuchawkę. Zamknąłem pudełko, kładąc je na podłodze po czym położyłem głowę na mojej poduszce. Miałem jeszcze jedną rzecz do zrobienia, i to było powiedzenie Skylar o Mel. I muszę to zrobić przed jutrem. Podniosłem telefon i wybrałem jej numer.
-Hej. -jej głos był radosny, jakby była szczęśliwa, ale zadzwoniłem i wiedziałem, że to nie potrwa długo.
-Musimy porozmawiać, możesz przyjechać? -usłyszałem szuranie.
-Oczywiście. -odłożyłem telefon i westchnąłem. Nareszcie byłem szczęśliwy z wszystkim w moim życiu, a teraz czułem się po prostu zagubiony i zmieszany.


Usłyszałem pukanie do drzwi, zanim się otworzyły. Odwróciłem moją głowę od telewizora i zobaczyłem Skylar w drzwiach. Pomachałem jej, a ona zatrzasnęła drzwi. Położyła się obok mnie, a ja spojrzałem na nią.
-Co jest nie tak?
-Musisz mi coś obiecać.
-Co to jest?
-Obiecaj mi, że bez względu na wszystko co ci powiem, nie będziesz na mnie zła. -wyglądała na przerażoną.
-Justin, co się dzieje..-spojrzałem w górę na sufit i wzięłem oddech. 
-Ktoś dzisiaj przyszedł zobaczyć sie ze mną.
-Kto?
-Ma na imię Melanie, jest moją byłą dziewczyną z Kanady. -skinęła.
-Ona.. uh. ma pracę tutaj. przyszła do mojego domu żeby porozmawiać ze mną.
-Justin, nie wiem dlaczego mi to mówisz.
-Zapytała mnie czy możemy zacząć od nowa. -zobaczyłem, że oczy Skylar robią się wilgotne.-Powiedziałem jej, że nie że już za późno, ale wciąż mnie pytała czy wezmę ją na obiad.
-Ale powiedziałeś "nie" prawda?-nic nie powiedziałem..-Justin.. powiedziałeś nie, powiedziałeś?
-Zadzwoniłem do niej kilka minut przed tym zanim zadzwoniłem do Ciebie. Spotykam się z nią jutro o 2pm.
Zanim się skapnąłem drzwi od mojego pokoju się zatrzasnęły, a moja ręka powędrowała na oczy. Wiedziałem, że to było głupie aby jej o tym mówić, ale nie mogłem trzymać jej w niewiedzy.. Mój telefon zadzwonił obok mnie, wyciągnęłem ręke aby go odblokować. To była wiadomość od Skylar.

Skylar 6:33 pm
Trzymaj się ode mnie z daleka.

Przełknąłem ślinę, czując jak moje tętno przyśpiesza. Ostatnią rzeczą jaką chciałem, było zranienie jej. Nie pozwoliła mi nawet dokończyć tego co chciałem powiedzieć. Po prostu wstała i wyszła, nie patrząc na mnie. Po prostu wyszła, wiem, że byłem głupi nie robiąc nic, ale nie mogłem. Wiedziałem że jest zła ale smutne jest to, że chciałem ją zapytać czy pójdzie ze mną.



________________________________________________________________
Spodziewaliście się? wszyscy myśleliśmy, że to Skylar powie coś Jazmyn. Chciałam też Was przeprosić, ponieważ napisałam "mogłam" zamiast "mogłem" ale nie zdawałam sobie sprawy, że następny rozdział będzie z punktu widzenia Justina. A tymczasem, komentujcie, czytajcie, polecajcie! miłego weekendu! :)


-@klauudx

poniedziałek, 13 maja 2013

Chapter 6.


Minęły prawie 3 tygodnie odkąd ostatni raz widziałam Justina. Dzwonił i pisał ale nie mogłam się zdobyć na to by odpowiedzieć. Cały czas myślałam o tym co się stało u mne w domu, o tym że prawie się pocałowaliśmy. Zawsze wracałam myślami do Jazmyn, jest jedną z moich przyjaciół. Co jeśli bym pocałowała Justina i ona by się dowiedziała, znienawidziła by mnie? Nie mogłam przestać zastanawiać się nad tym co by się stało kiedy jego telefon by nie zadzwonił i byśmy się pocałowali. Wiedziałam, że tylko się nakręcałam, ale nie mogłam przestać o tym myśleć. 

Ktoś zapukał do mojego pokoju i zanim zdąrzyłam odpowiedzieć mój młodszy brat wszedł z uśmiechem na twarzy. Znizyłam się do jego wzrostu i przytuliłam go. Odsunął się i podniósł nogę, więc mogłam zawiązać mu buta.
-Skylar? -skinęłam, zawiązując mu buta. -Mama powiedziała, że zabierasz nas do parku.- Spojrzałam na niego po zawiązaniu sznurowadła i wzięłam jego głowę w dłonie. 
-Myślałam nad tym, że może obejrzymy film a później pójdziemy do Twojego ulubionego miejsca. -Jego oczy się rozświetliły.
-Pójdziemy do McDonalds? -zaśmiałam się i pokręciłam głową.
-Myślałam gdzieś gdzie jest więcej zabawy, może The Carnival? -skinął i wybiegł z mojego pokoju aby powiedzieć siostrze. Gdy przestałam rozmawiać z Justinem zrobiłam sobie nowy tatuaż, na nadgarstku. Wytatułowałam słowo "Hope".

Lucas przybiegł do mojego pokoju, razem z Jenna po jego stronie. Zeszliśmy na dół. Mama siedziała na kanapie. Ona naprawdę potrzebuje chłopaka, kiedy nie pracuje po prostu siedzi na kanapie oglądając TV albo czytając książki, które czytała już 20razy.
-Jesteś pewna, że nie chcesz pójść? -zapytałam ją, na co się uśmiechnęła i pokręciła głową.
-Jestem pewna. Muszę dzisiaj zrobić pewne rzeczy. -westchnęłam.
-Ok, zadźwoń do mnie jeśli będziesz czegoś potrzebować.
-Myślałam, że to jest moja linia. -zażartowała na co się zaśmiałam.
-Mówię poważnie mamo, nie jesteś taka sama odkąd tata odszedł.
-Nic mi nie będzie Skylar, to było podczas.. -skinęłam i wyszłam z moim rodzeństwem.

Wsiedliśmy do auta i dałam Lucas'owi mój telefon, chciał pograć w Temple Run 2. Wyjechałam z podjazdu i ruszyliśmy ulicą. Jenna śmiała się za każdym razem kiedy Lucas umierał w grze, co sprawiało, że też się trochę śmiałam. Spojrzałam na nich kiedy zatrzymałam się na czerwonym świetle i zauważyłam zmieszanie na twarzy Lucas'a.
-Skylar, ktoś dzwoni. -Światło zmieniło się na zielone i znów jechałam.
-Możesz odebrać za mnie?-skinął i przyłożył telefon do ucha.
-Nie, tu Lucas. -zabrzmiał tak słodko, był naprawdę do rozmowy, że nie zwróciłam uwagi, że rozmawia już jakiś czas.
-Skylar, ta osoba chce rozmawiać z Tobą.
-Kto to jest? -wzruszył ramionami i przyłożył słuchawkę z powrotem do ucha.
-Nazywa się Justin. -moje oczy się rozszerzyły, szybko wdusiłam hamulec, kiedy światło zmieniło się na czerwone. Odwróciłam się aby upewnić się, że wszystko jest okej zanim wezmę mój telefon.

-Halo? -powiedziałam niepewnie.
-Nareszcie, dzwoniłem do Ciebie od dłuższego czasu.
-Wiem, ja.. uh. bylam zajęta.
-Skylar, jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać możesz mi powiedzieć. -Powiedział z odrobiną rozczarowania w głosie.
-To nie tak Justin, ja po prostu byłam w szoku.
-Już ok teraz?
-Yeah, jak tam Jazmyn?
-Ma się dobrze, wkurzająca jak zawsze, więc wraca do siebie. -zaśmiałam się.
-Cóż, chcecie się z nami spotkać w kinie?
-Jesteś pewna, że Lucas nie będzie miał nic przeciwko?-Wiedziałam, że się uśmiecha. Odłożyłam słuchawkę od ucha i odwróciłam się do Lucas'a.
-Będziecie mieli coś przeciwko jeśli Justin i jego siostra pójdą z nami? -Lucas pokręcił głową, Jenna zrobiła to samo.


-Więc, do zobaczenia za 5 minut. - Justin powiedział Ok i skończyliśmy rozmowę. Przełknęłam ślinę, czując nerwowe uczucia w brzuchu, skręciłam w ulice. Jechałam w dół aż zauważyłam Justina samochód na podjeździe. Zatrąbiłam i Jazmyn wybiegła z domu krzycząc moje imię.
-Zostancie tutaj. -Lucas i Jenna przytaknęli, a ja wyszłam z samochodu i ją przytuliłam. Jazmyn mocno mnie przytuliła, spojrzałam na Justina który się do mnie uśmiechał. Odwzajemniłam uśmiech, a Jazmyn weszła do samochodu.
-Ona nie opuściła domu odkąd była chora. -skinęłam i poszłam do samochodu z Justinem. W trakcie jazdy Jazmyn rozmawiała z Jenna i Lucas'em. Spojrzałam na Justina, który patrzył przez okno. Dojechaliśmy do kina i wyszliśmy z auta. Pomogłam Jenna wyjść i złapałam jej ręke kiedy szliśmy do środka.
-Skylar, możemy zobaczyć Iron Man? -Lucal zapytał, sprawiając, że Jenna szybko zaczęła kiwać głową.

Wzieliśmy nasze bilety i zobaczyłam, że Lucas idzie koło Justina. Miał wielki uśmiech wypisany na twarzy. Spojrzałam na Jenna, która była w ramionach Jazmyn i patrzyła na Justina z wyrazem zaciekawienia na twarzy. Dałam bilety i weszliśmy do sali. Poszliśmy do środkowego rzędu i posadziłam Jenna i Lucas'a na jego końcu. Jazmyn powiedziała, że usiądzie z nimi, więc Justin usiadł zaraz obok niej, a ja obok niego. Nie odezwał się do mnie słowem odkąd opuściliśmy jego dom i czułam jak moje serce zaczyna walić. Spojrzałam na niego , a on odwrócił głowę w moją stronę. Nawet jeśli w sali było ciemno mogłam zobaczyć jego świecące brązowe oczy. Uśmiechnął się do mnie, na co przełknęłam ślinę i szybko odwróciłam głowę. Jazmyn odwróciła głowę do niego i powiedziała do niego coś na co on skinął. Odwrócił się do mnie a ja przybliżyłam się do niego aby mógł mi powiedzieć. 
-Lucas i Jazmyn chcą popcorn. -skinęłam i oboje wstaliśmy. Pocałowałam Lucasa w czubek głowy, zaraz po nim Jenna, zanim wyszłam z sali z Justinem.

Szłam przed nim, chcąc tylko tego żeby wrócić do sali i oglądać film. Widzenie go po tym dniu, było takie dziwne. Nie wiem co on sobie myślał, ponieważ nidgy nie pokazywał żadnych emocji. Czułam że był za mną i poczułam jak chwyta moją ręką. Pociągnął mnie w tył i rozejrzał się zanim zaciągnął mnie do rodzinnej łazienki.
-Myślałam, że Lucas chce popcorn.
-Chce, ale muszę z Tobą porozmawiać. -westchnęłam.
-Justin, myślę że nie powinniśmy rozmawiać tutaj.
-Nigdy nie odbierałaś jak dzwoniłem i nie odpowiadałaś na moje wiadomości Skylar, więc jeśli łazienka jest jedyną szansą myślę, że z niej skorzystam. -przegryzłam wargę i skinęłam.
-Ok.. -Justin odetchnął z ulgą i przybliżył się do mnie.
-To co stało się tamtego dnia, zanim Jazmyn zadzwoniła, nie mogłem przestać myślęć o tym.. -spojrzałam w dół.
-Justin, to nie jest czas na to.
-Skylar, wiem że coś czułaś tamtego dnia. -pokręciłam głową.
-Nie mogę Justin, przepraszam ale nie mogę.. -zabrałam moje ręce i spojrzałam na niego.
-Dlaczego nie możesz? Skylar, musisz ze mną porozmawiać.
Przez kilka minut staliśmy w ciszy. Czułam, że staję się słabsza, co raz mocniej czułam węzły w moim brzuchu, ale najbardziej odczuwałam uczucie zdenerwowania i paniki.
-Ten dzień był pomyłką. -tak bardzo jak mnie raniło powiedzenie tego, musiałam to powiedzieć. Nie mogę ryzykować przyjaźni z Jazmyn dla niego. Tak bardzo jak chciałam, nie mogłam..
-Kłamiesz. -pokręciłam głową.
-Justin, jeśli miałbyś mnie pocałować tego dnia, pocałował byś mnie. 
-Może to nie był właściwy czas tego dnia. -pokręciłam głową.
-Przestań ok? Jesteś bratem Jazmyn i nie będę, nie chce ryzykować mojej przyjaźni z nią.
-Skylar. -spojrzałam w górę na niego, czując że moje serce pomału się roztrzaskuje.
Pochylił się powoli i czułam, że moje tętno przyśpiesza, jego usta zbliżały się do moich. Przełknęłam ślinę i zanim się skapnęłam jego usta były już na moich. Były miękkie, prawie jak galaretka. Jego prawa ręką powędrowała do mojego policzka, a lewa do nadgarstka. Chciałam z tym walczyć, chciałam go odepchnąć i biec ale wiedziałam, że też tego chciałam. Przycisnęłam go bliżej do siebie, kładąc lewą ręką na tyle jego szyji, ciągnąc jego włosy i przenosząc moją rękę wyżej. Prawą ręką złapałam jego koszulkę i zacisnęłam pięść. Złączyłam moje usta z jego i poczułam jak się ode mnie odsuwa. Ugryzł moją dolną wargę, ciągnąc ją i się odsuwając. Powoli otworzyłam oczy i zauważyłam że się we mnie wpatruje.
-Proszę, powiedź mi, że nie myślisz, że to był błąd. -powiedział patrząc na mnie i opierając swoje czoło o moje. Wpatrywałam się w niego, otworzyłam usta żeby coś powiedzieć, kiedy drzwi łazienki się otwarły. Odwróciliśmy głowy, kobieta ze swoim synem stała w przejściu.
-Przepraszam. -powiedziała, na co pokręciłam głową i się uśmiechnęłam.
-Właśnie wychodziliśmy, jest cała wasza. -Skinęła z uśmiechem, a my z Justinem wyszliśmy.
Poszliśmy po popcorn i wróciliśmy do sali. Była połowa filmu, Jazmyn spojrzała na nas zaciekawiona.
-Była długa kolejka. -skinęła jedząc popcorn. Usiadłam z Justinem i spojrzałam na niego. Uśmiechnął się do mnie a ja przegryzłam wargę aby nie wybuchnąć ze szczęścia. Fajerwerki strzelały w moim brzuchu, wciąż byłam w szoku, po tym co się stało w łazience. Ale coś wróciło do moich myśli..
Justin wciąż był 5 lat starszy ode mnie
Spojrzałam na Jazmyn, która uśmiechała się do mnie. Przełknęłam ślinę i poczucie winy, we mnie uderzyło. 
Właśnie pocałowałam brata mojej przyjaciółki.. i chciałam to zrobić znowu. 

__________________________________

PREVIEW , NASTĘPNY ROZDZIAŁ. 

Drzwi od mojego pokoju się zamknęły, a ręka poleciała na oczy. Wiedziałam, że to było głupie aby jej o tym mówić, ale nie mogłam trzymać jej w niewiedzy.. 
_______________________________________________________________


TADAM! A więc, jest i nowy rozdział. :) mam nadzieje, że Wam się podoba i w końcu się pocalowali! kdjvfdsfhdlhgfdf. Jaram się mega. :D 
komentujcie, czytajcie, enjoy!!


-klauudx






sobota, 11 maja 2013

Chapter 5.


Wstałam wcześniej niż zwykle, bolał mnie brzuch i to nie był zwykły ból brzucha. Wiesz co ludzie mają na myśli mówiąc, ze mają motylki w brzuchu? Cóż... nie miałam motylków, miałam ptaszki. Nie przestałam się uśmiechać odkąd Justin zapytał mnie czy zjem z nim śniadanie. Zgaduje, że powiesz, że się w nim zakochiwałam przez ten ostatni czas kiedy go widywałam.. 

Wstałam i pobiegłam w stronę mojego IPoda. Podłączyłam go do telefonu i włączyłam muzykę. Poszłam do łazienki, włączyłam prysznic, podeszłam do zlewu i umyłam zęby. Weszłam pod prysznic i kiedy woda we mnie uderzała, zrelaksowałam się. Usłyszałam mój telefon. Wyłączyłam wodę, owinęłam ręcznik wokół ciała i podeszłam do telefonu. Kliknęłam akceptuj zanim przyłożyłam go do ucha.

-Halo? -powiedziałam idąc do szafy, aby zabrać ciuchy.
-Hej. -ptaszki w moim brzuchu uderzyły mnie, usłyszałam Jego głos przez głośnik.
-Oh uh, właśnie się przygotowywałam.
-Przepraszam, nie chciałem przerwać. -zaśmiałam się.
-Nie przerwałeś, więc co potrzebowałeś?
-Chciałem powiedzieć, że wychodzę z domu za kilka minut.
-Ok, powiedź mi kiedy będziesz na zewnątrz. -skończyliśmy a ja się ubrałam. Inseparable - Polyvore

Zeszłam na dół, moja mama siedziała przy stole z kawą. Uśmiechnęła się do mnie, a ja zabrałam torbę z kąta, gdzie postawiłam ją wczoraj wieczorem.
-Jest trochę za wcześnie na szkołę.
-Idę na śniadanie z przyjacielem.
-Oh, mówisz o Kaylee, znowu. -zakaszlałam.
-To ktoś nowy.
-Kto?
-Ma na imię Justin. -spojrzała na mnie z uśmiechem.
-To chłopak.
-Cicho mamo, to nic wielkiego.
-Skylar, to jest coś wielkiego.


Usłyszałam klakson i pobiegłam do drzwi, zanim ona mogła to zrobić. Wyszłam i szybko poszłam do samochodu. 
-Czemu tak w pośpiechu?
-Nie chce żeby moja mama mnie zawstydziła. -zachichotał.
-To jej praca.
-Tak sądzę. Więc, gdzie jedziemy? -zapytałam, zostawiając temat mojej mamy.
-Restauracja, w dole ulicy? -skinęłam i zapięłam pas. Oddalaliśmy się od mojego domu, patrzyłam przez okno kiedy on kierował.

Zaparkowaliśmy i wyszłam z samochodu. Weszliśmy do środka, usiadłam i spojrzałam w menu, nie miałam dużego wyboru, ale to była ta sama restauracja, w której byliśmy kilka razy, tym razem bez Jazmyn. Było trochę dziwnie bez niej, ale cieszyłam się, że mogłam wyjść sama z Justinem. Chciałam z nim porozmawiać, bez jego denerwowania się na siostrę.
-Rozmawiałeś ze swoją mamą? -zapytałam biorąc łyk pomarańczowego soku.
-Tak, jest podekscytowana przyjazdem tu. -przytaknęłam. Przyszła kelnerka, złożyliśmy zamówienie i spojrzałam na niego ponownie.
-Jazmyn wie, że tu jesteś? -uśmiechnął się.
-Nie, i mam nadzieję, że jej nie powiesz.-drzwi restauracji się otwarłam i spojrzałam na niego.
-Myślę, że nie musisz się o to martwić.
-Dlaczego? -powiedział patrząc na mnie zaciekawiony.
-Ponieważ, jej nowa najlepsza przyjaciółka własnie przyszła. -Odwrócił się i zobaczył rozglądającą się Kaylee. Zobaczyła nas, uśmiechnęła się i podeszła do nas. Przewróciłam oczami a on westchnął gniewnie. 

-Co Ty tutaj robisz? -zapytała Justina z uśmiechem, jakby był jej zdobyczą.
-Siedzę.- splunął, sprawiając, ze się zaśmiała.
-Mogę się przyłączyć?
-Tak, możesz.-powiedziałam, na co odwróciła głowę.
-Cóż, nie mówiłam do Ciebie. mówiłam? -odwróciła się znów do Justina, który patrzył na nią z irytacją.
-Próbowaliśmy rozmawiać, więc możesz iść?- powiedział, a ona spojrzała na mnie.
-Myślę, że Justin powiedział abyś poszła. -splunęłam, a ona spojrzała na mnie piorunująco.
-Cokolwiek, mam nadzieje, że powiedziałeś Jazmyn, że jesteś na randce z jej przyjaciółką.
-Do widzenia Kaylee. -przewróciła oczami i mrugnęła do Justina zanim poszła.

Zjedliśmy a on po raz kolejny za mnie zapłacił. Pokręciłam głową. Zaśmiał się i wstał. Wstałam zaraz po nim i ruszyliśmy do drzwi. Udaliśmy się w kierunku samochodu. Doszłam wcześniej i zapięłam pas. Spojrzałam na niego i moje oczy się rozszerzyły.
-Co?
-Justin, rozmawialiśmy naprawdę długo, to już prawie 4 lekcja. -zaśmiał się, a ja wzruszyłam ramionami. -Nie ma sensu iść teraz do szkoły.
-Gdzie chcesz pójść?
-Nie ma nikogo w domu, możemy pójść tam i obejrzeć film.
-Nie zabierzesz mnie do domu i mnie nie zgwałcisz, prawda?
-Cholera, popsułeś mój plan. - śmialiśmy się, jadąc do mojego domu.

Zaparkował przed domem i weszliśmy do środka.
-Możesz usiąść na kanapie, przyniosę filmy. -skinął i poszedł do salonu. Chwyciłam filmy, z pudełka które znajdowało się w moim pokoju i zeszłam na dół.
-Ok, mam je.-powiedziałam wchodząc do salonu.
-Byłaś słodkim dzieckiem. -powiedział, a ja na niego spojrzałam. Patrzył na zdjęcia zawieszone nad kominkiem.
-Dzięki. -szłam w jego kierunku, uśmiechając się.
-To było zrobione kiedy Cody i ja poszliśmy do Miami Beach, byliśmy tam każdego weekendu zanim wyjechał w trasę.
-Kiedy on wraca? -wzruszyłam ramionami.
-Powiedział, że w tym tygodniu, ale wątpię. Kocha podróżować, z trudem tutaj przyjeżdża. -odwrócił się i uśmiechnął.
-Jesteś inna Sylar, ale lubię to w Tobie. - Jedyną rzeczą, którą słyszałam po tym, że jestem inna było "lubię to." Moje serce zaczęło walić i poczułam, że moje policzka robią się gorące.

-Rumienisz się? -powiedział z dziecięcym uśmiechem na twarzy.
-Nie, zamknij się. -powiedziałam, dotykając swoją twarz. Justin zaśmiał się i mnie przytulił, po czym go spoliczkowałam.
-Dlaczego mnie bijesz? -zapytał śmiejąc się.
-Ponieważ jestem zakłopotana.
-Dlaczego? -odsunęłam się i przegrywał wargę.
-Bo sprawiasz, że jestem zdenerwowana. -ujął mój policzek ręką i spojrzał w dół na mnie.
-Sprawiam, że jesteś zdenerwowana? -przytaknęłam.
-Jesteś zdenerwowana teraz? -wyszeptał, przybliżając swoją twarz do mojej. Jego usta były cale od moich. Przełknęłam ślinę i powoli zamknęłam oczy. Czułam jego chłodny oddech uderzający mój nos i wargi.
-Justin.. -opuścił swoją głowę bardziej, nasze usta prawie się stykały kiedy jego telefon zadzwonił.

Odskoczyłam od niego. Zakaszlnął wyciągając swój telefon z kieszeni. Przyłożył go do ucha i zaczął rozmawiać. Już to wiedziałam zanim odłożył słuchawkę i spojrzał na mnie ze smutnym wyrazem twarzy.
-To była Jazmyn, potrzebuje mnie. -skinęłam.
-Więc odezwę się do Ciebie później. -westchnął i podniósł moją głowę tak abym mogła spojrzeć w jego oczy.
-Prawie mnie pocałowałaś. -odsunęłam się.
-Jesteś bratem Jazmyn.
-Skylar, wiesz co by się wydarzyło gdyby mój telefon nie zadzwonił.
-Ale zadzwonił, a teraz musisz iść.
-Skylar..
-Justin, proszę.. po prostu idź. -skinął i ruszył w kierunku drzwi. Poszłam za nim, otworzył drzwi i się odwrócił. Spojrzałam na niego.
-Zadzwonie do Ciebie później. -Skinęłam i zamknęłam drzwi kiedy się odwrócił. Ześlizgnęłam się na podłogę i westchnęłam. Jedna rzecz przyszła mi na myśl. Ja Skylar Simpson prawie pocałowałam brata mojej przyjaciółki.
I smutną prawdą jest to, że gdyby jego telefon nie zadzwonił, nie mogłabym go powstrzymać. Prawie go pocałowałam i nie wie czy powinnam być przestraszona tym, że Jazmyn się dowie czy tym, że chciałam go pocałować. Śmiem stwierdzić, że podoba mi się Justin Bieber.


________________________________________________________________
Ta Jazmyn to ma wyczucie czasu, trzeba jej to przyznać. :D a więc, kolejny rozdział za nami. :d Jak Wam się podoba? :D piszcie w komentarzach! :)

PS. zmieniłam czcionkę i mam nadzieję, że teraz już wszystko okej. :) jeśli macie jakieś zastrzeżenia to piszcie. :)
PS2. Justin nie jest sławny w tym opowiadaniu, ale Cody tak. :) 

-@klauudx

poniedziałek, 6 maja 2013

Chapter 4


-Jesteś dobrym bratem Justin, Jazmyn jest szczęściarą.-uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
-Dlaczego tak na mnie patrzysz? -zapytałam, a on złapał moje dwie ręcę i stanął naprzeciwko mnie.
-Jesteś inna niż reszta dziewczyn, Skylar.
-Cóż, nie lubię być jedną z wielu, jestem sobą. - uśmiechnął się.
-Skylar..?
-Tak? - spojrzałam w górę, patrząc mu w oczy i przełknęłam ślinę.
-Możesz mi dać swój numer?- słyszałam bicie swojego serca.
-Yeah..-wręczył mi swój telefon po wyjęciu z kieszeni, a ja podałam mu mój.

Kiedy wpisałam mu mój numer ruszyliśmy w stronę samochodu. Spojrzałam na Jazmyn, która przyglądała mi się z ciekawością, uśmiechnęłam się.
-Jak długo znasz Kaylee? -coś innego było w Jazmyn. Wsiadła do samochodu i pojechaliśmy do małej restauracji w zachodniej części L.A.
-Od 7 klasy.
-I jesteście najlepszymi przyjaciółkami?
-Tak sądze, mamy swój sprawiedliwy udział.. -skinęła
-My nigdy nie walczyłyśmy kiedy byłyśmy przyjaciółkami.
-To miłe. -powiedziałam czując się niezręcznie. Drzwi restauracji się otworzyły i usłyszałam, że ktoś krzyczy imię Jazmyn. Odwróciła się i uśmiechnęła. Spojrzałam na drzwi i uderzyłam Justina w ramię. Spojrzał w tamtym kierunku i położył swój telefon na stole.
-Zaprosiłaś ją?! -jego głos był zimny.
-Tak. -spojrzał na nią i poczułam się zakłopotana.


Kaylee szła w kierunku naszego stolika i przytuliła Jazmyn. Usiadła w budce obok Jazmyn, a ja spojrzałam na Justina. Podniosłam mój telefon ze stołu i wysłałam Justinowi wiadomość nie chcąc być niegrzeczna i powiedzieć czegoś przed Kaylee i Jazmyn. Jego telefon zawibrował, odblokował go przed spojrzeniem na mnie. Odpisał mi i ja to przeczytałam. Jazmyn i Kaylee się śmiały, sprawiając że przewróciłam oczami.

Skylar
Dlaczego ona ją zaprosiła?

Justin
Coś dziwnego się dzieje. Spójrz na oczy Kaylee kiedy mówi. 

Spojrzałam na Kaylee i zauważyłam, że nie jest zainteresowana rozmową. Ukradkiem patrzyła na Justina, a ja założyłam ręcę. Wykorzystywała Jazmyn, wiedziałam to. Było tak z każdym mężczyzną, którego chciała. I nie miałam na myśli jako spotykania się z nim. Chciała sexu, to właśnie chciała od Justina. Spojrzałam na Justina który grał na swoim telefonie w Temple Run 2, nie przejmował się tym, że Kaylee prawie śliniła się na niego.
-Więc Jaz, chcesz jutro wyjść? -zapytałam. Jazmyn spojrzała na mnie.
-NIe mogę, Kaylee zaprosiła mnie na film.
-Oh.. um. ok. -Kaylee wstała z boxu i Jazmyn poszła w jej ślady.
-Gdzie idziecie?-Justin zapytał, kiedy zauważył że Jazmyn wstała.
-na zakupy z Kaylee.
-Siadaj Jazmyn. -przewróciła oczami i zabrała torbę z siedzenia.
-Jazmyn, nie zamierzam mówić Ci po raz kolejny żebyś usiadła na tyłku.
-Nie będziesz musiał.-uśmiechnęła się do niego i wyszła za Kaylee z restauracji.

-Coś jest nie tak. -skinęłam.
-Kaylee nie jest miła, możesz być jej rodziną ale ona wciąż będzie suką. -uśmiechnął się o zapłacił rachunek.
-Nie musiałeś płacić za mnie.
-Jest ok. Jest już późno. -wstaliśmy od stołu i wyszliśmy. Usiadłam z przodu i wystawiłam głowę przez okno.
-Kiedy Twój brat wraca? -Justin zapytał kontynując jazdę.
-Za kilka dni, tak myślę. -skinął i skręcił do mojego domu.
-Jak wrócisz do domu?
-Mój samochód jest zaparkowany przed Twoim domem.-spojrzałam na niego zaciekawiona
-Ale byłeś w szkole..
-NIe mieszkasz tak daleko od szkoły Skylar, poszedłem.
-Oh.. w porządku. -uśmiechnął się i zaparkował na podjeździe.


-Do zobaczenia jutro?
-Tak, muszę zawieźć Jazmyn do szkoły rano. -skinęłam i przytuliłam go.
-Narazie Justin.
-Dobranoc Skylar. -weszłam do domu i przywitałam się z mamą. Uśmiechnęła się a ja poszłam na górę, do mojego pokoju. Przebrałam się w piżamę, zmyłam make up, ściągnęłam biżuterię i spięłam włosy w koka. Uszykowałam sobie ciuchy na jutro i podłączyłam telefon aby mógł się naładować.Położyłam się w łóżku, chwyciłam pilot i włączyłam telewizor przed wyłączeniem lampy.

Wszystko było spokojne, tylko ciche dźwięki z telewizora. Oglądałam kilka zabawnych filmów na HBO kiedy mój telefon zadzwonił. Podniosłam go z mojego nocnego stolika i oblokowałam, aby móc zobaczyć wiadomość od Justina.

Justin
Śniadanie przed szkołą?

Uśmiechnęłam się do siebie i kliknęłam aby móc odpisać zanim wróciłam do dziwnego filmu, który leciał.

Skylar 
Co z Jazmyn?

Znudziłam się tym kulawym filmem i przełączyłam na mój ulubiony show -Full House. Leciał na Nick@Nite każdego ranka i wieczorem.

Miałam dużo zabawy z Justinem, Jazmyn cały czas trzymała się na dystand. Ciągle wisiała na telefonie, albo siedziała w ciszy. Mogłabym powiedzieć, że coś jej przeszkadzało albo po prostu była znudzona. Ale kiedy Kaylee przyszła wszystko wyglądało, że jest w porządku, i to jest to czym się martwiłam. Znam Kaylee od dłuższego czasu i kiedy ona zachowuje się jak niewinny aniołek, coś jest nie w porządku.I ktoś zawsze zostaje zraniony. Mam nadzieje, że Jazmyn będzie ostrożna, bo jeśli nie to będzie ona. Podskoczyłam kiedy mój telefon znowu zadzwonił, sięgnęłam po niego żeby przeczytać i odpisać.

Justin 
Zostaje w domu, zatrucie pokarmowe po tym gdzie Kaylee ją wzięła. To znaczy tak?

Skylar
Do zobaczenia rano! dobranoc! :)x


Spojrzałam na godzinę, było już późno. Wyłączyłam TV, westchnęłam, zamknęłam oczy i pozwoliłam snu przejąć nade mną kontrole.

________________________________________________________________________________

A więc mam Wam kilka rzeczy do powiedzenia.
1. Cieszę się bardzo, że opowiadanie Wam się podoba. :)
2. Przepraszam jeśli kilka rzeczy może być trudnych do zrozumienia, ale ja mówię po Polsku, autorka opowiadania mówi po Hiszpańsku, nasz Angielski nie jest doskonały i czasem naprawdę jest trudno zrozumieć co tak naprawdę miała na myśli.
3. Wczoraj autorka ( @Samantha_Pagan ) zapytała mnie czy nie chciałabym pisać z nią tego opowiadania! :) więc w tym rozdziale jest również mój udział!:) wyglądało to mniej wiecej tak, że ja podsunęłam co może wydarzyć się dalej, ona dopowiedziała, ja dołożyłam swoje 5 groszy a ona to wszystko złoży w kilka rozdziałów!:)
4. Jeżeli czytacie, proszę zostawcie komentarz. :)
Także życzę Wam miłego czytania, z nadzieją że Wam się podoba! :D

- @klauudx

niedziela, 5 maja 2013

Chapter 3


Obudził mnie dźwięk telefonu, Someone Like You -The Summer Set. Przetarłam oczy i wzdychnęłam do siebie przed wyłączeniem alarmu. Włączyłam playliste i pozwoliłam jej lecieć, tylko dlatego, że chciałam mieć lepszy humor. Wiem, że powiedziałam Kaylee, że może wyjść ze mną, Justinem i Jazmyn ale jeśli mam być szczera, wcale nie chce żeby poszła. To nie tak, że nie chce jej w pobliżu, ona po prostu czasem staje się męcząca. Wiem, że jest moją najlepszą przyjaciółką ale nienawidzę tego, że przez większość czasu stara się wchodzić mi w tyłek. Jest bardzo zaborcza, jeśli chodzi o naszą przyjaźń lub jakąkolwiek inna. Wyłączyłam ścieżkę dźwiękową, sęk w tym, że nie chce aby ona zrujnowała moją nową przyjaźń z Justinem i Jazmyn.

Przygotowałam się do szkoły, biegając po moim pokoju, próbując znaleźć mój czerwony tom. Wreszcie znalazłam pod łóżkiem, wsunęłam go do torby i chwyciłam ją. Idąc na dół, zabrałam jeansową kurtkę z szafy i czerwoną czapkę, którą dzisiaj będę nosić. Włożyłam ją na głowę, spojrzałam w lustro i skinęłam do siebie Inseparable - Polyvore.
-Narazie mamo. -krzyknęłam zanim zamknęłam drzwi. Poszłam do samochodu i szybko pojechałam do Starbucksa. Miałam zabrać Kaylee dzisiaj. Wzięłam to co zwykle i wyszłam. Wsiadłam do samochodu, wzięłam telefon i napisałam jej, że jestem w drodze.
Zaparkowałam a ona otworzyła drzwi. Odjechałam od jej domu i w ciszy pojechałyśmy do szkoły. Można było odczuć skrępowanie w aucie, ponieważ kiedy ona coś powiedziała, dałam jej jednosłowną odpowiedź. Zaparkowałam samochód i wyszłam, nie czekając aż do mnie dołączy. Weszłam do budynku i przytuliłam Jazmyn.
-Chodźmy do klasy.- skinęła i poszłyśmy nie zwracając uwagi na to, że Kaylee biegła w naszym kierunku.
-Widziałam, że ją podwiozłaś.-wzruszyłam ramionami.
-Powiedziałam, że może dzisiaj z nami wyjść, ale to jest zbyt dziwne.
-Justin nienawidzi jej, powiedział, że ona była fałszywą przyjaciółką i nie powinnam się z nią przyjaźnić.-przytaknęłam.
-Może ma racje. Może przyjaźń z nią nie jest dobrym pomysłem.
-Tak sądzę.

Był lunch, więc usiadłam z Jazmyn przy przypadkowym stole.
-Kaylee idzie.- Powiedziałam sprawiając, że przewróciła oczami.Położyła swoją torbę na krześle obok i ja zrobiłam to samo.
-Cześć kochani. - Powiedziała stojąc i patrząc na siedzenie. Skinęłyśmy na nią, wyglądała na zaciekawioną.
-Możecie przesunąć swoją torbę żebym mogła usiąść?
-Przepraszam, stół jest pełen.
-Nikogo nie widzę. -rozejrzałam się i zauważyłam dwóch ludzi szukających siedzenia, więc pokiwałam do nich.
-Oni tutaj są. - powiedziałam wskazując na nich. Usiedli się i przyjaźnie uśmiechnęli do nas.
-Do zobaczenia później, w takim razie. -wzruszyłyśmy ramionami, a ona odeszła od stołu.
-Dzięki za miejsce. -powiedziała dziewczyna w brązowych włosach.
-Żadne problem. -spojrzałam na chłopaka, który wpatrywał się w Jazmyn i się zaśmiałam.
-To jest Jazmyn. -wyszeptałam do jego ucha, a on się spojrzał na mnie.
-Jestem Riley a to jest mój brat Daniel.- skinęłam i uścisnęłam ich ręce.
-Skylar, miło mi Cię poznać.


Kiedy ostatni dzwonek zadzwonił, wyszłam z Jazmyn ze szkoły i zobaczyłam Justina opierającego się o mój samochód. Rozmawiał z kimś przez telefon, więc nie zauważył nas kiedy szłyśmy w jego kierunku.
-Cześć Justin.- powiedziałam zabierając telefon z jego ręki. Uśmiechnął się do mnie i mnie przytulił, przed tym jak przytulił swoją siostrę.
-Z kim rozmawiasz?
-Z moją mamą, chce przyjechać tutaj na miesiąc.-skinęłam.
-To ekscytujące.
-Yeah, lepiej żeby dom był ukończony.-uśmiechnęłam się.
-Myślę, że mogę Wam pomóc. -spojrzał na mnie podejrzliwie.
-Jak?
-Moja mama jest projektantem wnętrz.
-I czekałaś do teraz żeby nam to powiedzieć? -Jazmyn uderzyła mnie w ramię.
-Sory. -powiedziałam niewinnie, na co obaj się zaśmiali.


Wysłałam mojej mamie szybkiego sms i dałam Justinowi kluczyki od mojego samochodu.
-Skylar. - usłyszałam kogoś krzyczącego moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam Kyliee biegnąca do nas. Westchnęłam i spojrzałam na Justina, który skrzyżował swoje ręce.
-Macie jeszcze jedno miejsce?- przełknęłam ślinę i spojrzałam na Justina.
-Sory Kaylee , jesteśmy zajęci. -powiedział i weszłam do samochodu, nie chcąc rozmawiać. Widziałam ból na jej twarzy i przegryzłam usta. Justin wszedł do auta i spojrzałam na niego.
-Nie, wiem czujesz się źle, ale nie powinnaś. - westchnęłam.
-Jest moją najlepszą przyjaciółką.
-Bez obrazy Skylar, ale przyjaciele nie są chamscy do siebie.-skinęłam.
-Gdzie my w ogóle jedziemy?-uśmiechnął się.
-Mam kilka pomysłów.
-To nie będzie dobre. - Jazmyn powiedziała, zaśmiałam się.

Dojechaliśmy do pustego parkingu i spojrzałam na Justina ze strachem w oczach.
-Nie zostanę zamordowana?
-Nie chyba, że chcesz być. - moje oczy się rozszerzyły, a on się uśmiechnął.
-Spokojnie, dojdziemy do końca drogi. -uderzyłam jego ramię.
-Jesteś osłem.
-WOW, dzięki. -przewróciłam oczami i wyszliśmy z samochodu.
-Gdzie my idziemy? -Jazmyn zapytała, powodując uśmiech na jego twarzy.
-Znalazłem miejsce. -jego oczy się rozświetliły.
-Naprawdę?- przytaknął i zaczął iść.
-Dlaczego mam przeczucie, że zostanę zabita albo zraniona.
-Po prostu nam zaufaj, pokochasz to. -złączyłam z nią ręce i poszliśmy.

-Ja tam nie idę. -powiedziałam z nutką paniki w głosie.
-Skylar, to tylko las.-Justin powiedział i spojrzał na mnie z rozbawieniem.
-Dokładnie, to jest las! - pokręcił głową i złapał moją rękę.
-Jazmyn, twój brat jest szalony. -nie zauważyłam, że była już w środku lasu. Prychnęłam i szłam w głąb lasu, mocno ściskając rękę Justina.
-Jaz, skręć w prawo. -chwilę po tym usłyszałam szum wody i śpiew ptaków.
-Gdzie my jesteśmy? Zabierasz mnie do Narnii? -Justin się uśmiechnął.
-Po prostu chodź. -przesunął gałąź w tył, miejsce przede mną było piękne. To było jezioro. Woda płynęła powoli, wszędzie latały ptaki, kwiaty poruszały się z wiatrem. To było niesamowite.
-To jest niesamowite. -Justin przytaknął.
-Jazmyn i ja zawsze znajdujemy miejsca, do których możemy pójść kiedy chcemy być sami. W Kanadzie był to park, do którego nasza mama nas zabrała.
-Dlaczego tutaj jestem? -uśmiechnął się.
-Chcemy dzielić nasze miejsce z Tobą.

Popatrzyłam naokoło i ruszyłam w stronę jeziora. Podniosłam kamyk i go rzuciłam kiedy Jazmyn położyła się w kwiatach. Spojrzałam na swoje odbicie w wodzie i zauważyłam, że Justin stoi za mną.
-Co o tym myślisz?- uśmiechnęłam się i westchnęłam.
-Jest idealne.- powiedziałam uśmiechając się do niego. Spojrzałam na Jazmyn, która uśmiechała się do nas. Po raz pierwszy od dłuższego czasu, czułam że coś się dzieje. A to wszystko za sprawą dwóch osób, które spotkałam niecały tydzień temu.


________________________________________________________________________________

nie wiem jak Wy, ale ja czuje że coś się kroi pomiędzy Justinem i Skylar! :D Uśmieszki Jazmyn itp itp. :D Piszcie co sądzicie. :D 

- @klauudx

sobota, 4 maja 2013

Chapter 2.


Nie rozmawiałam z Kaylee przez resztę weekendu. Przyszła do mnie, ale nie otworzyłam drzwi, dzwoniła a ja to ignorowałam. Myślę, że w końcu dało jej do zrozumienia, że nie chce z nią rozmawiać po tym co się wydarzyło w niedziele i odpuściła. Wstałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic i przygotować się do szkoły. Gdy wyszłam spod prysznica spryskałam włosy lakierem nie chcąc marnować czasu na ich prostowanie. Podeszłam do szafy wyciągając bluzkę i buty. Z szuflady wyciągnęłam szorty, stanik i bieliznę. Ubrałam się i podeszłam do lustra upewniając się, że wyglądam dobrze. Mój czarny top miał wiązanie z przodu, więc można było zobaczyć mój zaokrąglony brzuch ale nie dbałam o to. Zrobiłam make up, który składał się tylko z tuszu do rzęs, eyelinera i błyszczyka. Popryskałam się perfumem, założyłam kolczyki i naszyjnik zanim zabrałam moją torbę z kąta koło drzwi. Inseparable - Polyvore
Zeszłam schodami na dół i zobaczyłam moją siostrę, która jadła miskę płatków zbożowych obok mojego brata który wypychał swoje usta muffinką. Moja siostra Jenna ma tylko 4 lata, a mój brat Lucas 7. Przytuliłam ich i zabrałam kawałek bekonu z talerza, ze stołu. Pożegnałam się z moją mamą i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i wyjechałam z podjazdu. Zaparkowałam przy Starbucksie i weszłam do środka, gdzie zobaczyłam moją przyjaciółkę Tashe za ladą. Ukończyła szkołę rok temu i pracowała tu aby opłacić college.
-Cześć Sky.
-Cześć. - podała mi moje zwykłe zamówienie a ja zapłaciłam zanim wyszłam. Wsiadłam do auta i ruszyłam w kierunku szkoły, jechałam obok Kaylee domu i zobaczyłam, że wychodzi. Uśmiechnęła się kiedy jechałam w kierunku jej domu i poszła na koniec podjazdu. Zawsze rano podwoziłam ją ale dzisiaj przejechałam obok niej. Wyglądała ma zła i zszokowaną , ale nie dbałam o to. Zaparkowałam na szkolnym parkingu i wyszłam z auta z kubkiem w ręku.

Weszłam do szkoły i udałam się do mojej szafki. Usłyszałam, że drzwi się otwierają, odwróciłam się i zobaczyłam Jazmyn idącą z Justinem obok niej. Uśmiechnęłam się do siebie, zamknęłam szafkę i ruszyłam w ich stronę.
-Hej. -przytuliłam Jazmyn a zaraz po niej Justina. Szłam z nimi do sekretariatu żeby wziąć jej rzeczy i usłyszałam kogoś krzyczącego moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam Kaylee z wkurzeniem wypisanym na jej twarzy.
-Jak mogłaś mnie tak po prostu zostawić? - wzruszyłam ramionami i szłam dalej.
-Ona jest wkurzająca. - Powiedziała Jazmyn sprawiając, że się zaśmiałam.
-Nie jesteście przyjaciółkami? - wzruszyła ramionami.
-Nie rozmawiałam z nią za dużo od czasu kiedy opuściła Kanadę. Plus, myślę że przyjaźniła się ze mną tylko ze względu na Justina.-spojrzałam na nią zaciekawiona.
-Co masz na myśli?
-Zawsze go lubiła. Za każdym razem gdy ją zaprosiłam, pytała czy on będzie w domu.

-Jazzy.-odwróciła się, a Justin dał jej kartkę. Zgaduje, że to był jej harmonogram. Wręczyła mi i uśmiechnęłam się, ponieważ miałyśmy wszystkie te same zajęcia z wyjątkiem 4 i 5. Ja miałam najpierw fizykę później matmę, ona miała najpierw matmę, później fizykę.
-Do zobaczenia po szkole. - przytuliła go, a on się do mnie uśmiechnął.
-Dobrze Cię znowu widzieć Skylar.
-Narazie Justin. - przytuliłam go, a on przeszedł koło Kaylee która się do niego uśmiechała. Pokręcił głową i ją zignorował.zaniosłam się śmiechem i poszłam z Jazmyn na nasze pierwsze zajęcia.

-Chcesz wyjść po szkole?- zapytała
-Pewnie, ale Justin miał Cię odebrać po szkole.
-Możesz jechać za nami do naszego domu.
-Oh, wprowadziliście się?
-Nie, po prostu przenosimy pudła. - skinęłam
-Cóż, pomogę Wam jeśli chcecie.
-Pewnie, możemy coś później zrobić.- skinęłam ponownie i skupiłyśmy uwagę na pani Hathorne mówiącej po Francusku.
-Nie wiem dlaczego jestem w tej klasie, znam już Francuski. - Jazmyn powiedziała do mnie.
-Ja też, wzięłam go żeby posiedzieć. - zaśmiała się.

Omijałyśmy Kaylee przez cały dzień, widziała nas w salach i próbowała do nas rozmawiać, ale my po prostu odchodziliśmy od niej i przechodziłyśmy obok.
Nie siedziałyśmy z nią podczas lunchu albo na zajęciach, które miałyśmy z nią. Powinnam czuć się źle ignorując ją, ale nie czułam. Działa mi na nerwy swoją postawą suki i zanim przestaje ja już z nią nie rozmawiam.
-Gdzie chcesz to postawić?- zapytałam Justina podnosząc pudło.
-Możesz położyć to w salonie. - skinęłam i ruszyłam w kierunku wielkiej, pustej przestrzeni. Muszę powiedzieć, że to był najlepszy dom jaki kiedykolwiek widziałam. Gdy skończyliśmy Jazmyn zapytała Justina czy możemy coś zrobić. Skinął głową a my poszłyśmy do samochodu.
-Jak Twój pierwszy dzień Jaz? - zapytał jej.
-W dobrym towarzystwie Skylar.
-Cóż, cieszę się, że masz przyjaciela. - skinęła głową, a ja zaprakowałam przy Perry's.
-Co to jest?
-Pizzeria połączona z kręgielnią. - obydwoje przytakneli i weszliśmy do środka.
-Cześć Skylar.- Tommy powiedział kiwając do mnie.
-Kto to jest? - Jazmyn zapytała z blaskiej w oczach.
-To jest Tommy, ukończył szkołę rok temu. - skinęła a on popatrzył na nią.
-Jazmyn, nawet o tym nie myśl.- Justin powiedział, co sprawiło że westchnęła.
-Spokojnie Justin, on jest naprawdę miły.
-Ona ma tylko 17 lat, nie chce aby chłopcy przeszkadzali jej w nauce.-skinęłam rozumiejąc ponieważ to jest to co Cody zawsze mi mówił.

-Więc, co Twoja dziewczyna powiedziała, kiedy oznajmiłeś, że przyjeżdzasz tutaj? - zapytałam Justina zanim ugryzłam kawałek pizzy. Wytarł swoje usta i się zaśmiał.
-Nie wiedziałem, że mam jakąś. - moje oczy się rozszerzyły
-Nie odbierz tego, źle Jazmyn, nie próbuje podrywać Twojego brata, ale jak to jest że nie masz dziewczyny wyglądając tak?- Jazmyn się zaśmiała, sprawiając że Justin też się zaśmiał.
-Chcesz powiedzieć, że jestem przystojny?
-To byłoby niedopowiedzenie. - wzruszył ramionami.
-Nie spotykam się z dziewczynami, które chcą mnie tylko przez to jak wyglądam. - uszanowałam jego odpowiedź, myślę że jest jedynym chłopakiem, oprócz mojego brata, który tak powiedział.
-Może spotkasz dziewczynę tutaj. - wzruszył ramionami.
-Na początku ona musi zdać test u Jazmyn. - spojrzałam na niego zaciekawiona.
-Mam liste rzeczy, które ona musi zdać, jeśli da radę pozwolę jej się spotkać z Justinem.
-Zdał go ktoś? - zapytałam biorąc łyk sody.
-Tylko jedna.
-I co się stało? - Justin spojrzał na nią i można było zauważyć złość w Jazmyn oczach.
-Przepraszam, nie chciałam Cię zdenerwować.
-Nie, jest okej. Ona.. uh. Ona zdradziła go po 4 miesiącach.
-Oh..

Po skończeniu jedzenia, dałam Justinowi wyzwanie w kręglach. Uśmiechnął się i skrzyżował swoje ręce.
-Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? Jestem naprawdę dobry.- Wstałam i zanim wzięłam kule podałam Jazmyn moje picie.
-Tommy, odblokuj tor czwarty. - skinął i czekałam aż światło zmieni się na biały. Rzuciłam pierwsza i miałam strajka, odwróciłam sie i uśmiechnęłam do niego.
-Wstrzymaj brawa.- Chwycił kulę, rzucił i miał strajka też.
-Oh, Justin.- uśmiechnął się, a ja poszłam. Kiedy gra zbliżała się do końca był remis. 145-145, finałowa runda gdzie jedno z nas miał wygrać. Była moja kolej, wzięłam wdech zanim pozwoliłam kuli polecieć. Zbiłam siedem kręgli. byłam zirytowana, Justin podszedł , poklepał mnie po głowie i pozwolił kuli lecieć.
-Miej rynne. - powiedziałam sprawiając, że się uśmiechnął. Przegrałam czteroma punktami. Żechnęłam się, a on szturchnął mój policzek.
-Daj spokój, kupię ci lody. -uśmiechnęłam się i spojrzałam na Jazmyn.
-Kocham Twojego brata.
-Jak każdy. - powiedziała i wywaliła język w jego stronę.

Wsiedliśmy do samochodu i pozwoliłam Justinowi kierować. Zaparkowaliśmy w miejscu, gdzie mieliśmy iść na lody. Biegłam do środka, nie zamierzając nawet zamknąć drzwi od mojego auta. Uderzyłam głową w drzwi, a Jazmyn i Justin śmiali się glośno. Przetarłam swoje czoło i weszłam do środka.
-Wszystko okej? - Justin zapytał biorąc moją twarz w dłonie.
-Lody. - zaśmiał się, a ja wybrałam to co chciałam. Jak zawsze wzięłam Cookie Dough w kubku.

Jadłam moje lody, kiedy wyszliśmy i udaliśmy się do samochodu. Justin pojechał spowrotem do ich domu. Przytuliłam ich.
-Dobrze się dzisiaj bawiłam. - Jazmyn skinęła i uśmiechnęła się do mnie.
-Od dłuższego czasu nie widziałam żeby Justin miał tyle zabawy.
-Cóż, moje Funtastic ja jest niesamowite. - parsknęła śmiechem.
-Funtastic?
-Hell yeah, nie jestem tylko zabawna, jestem funtastic. - pokręciła swoją głową, a ja wsiadłam do samochodu. Pomachałam Justinowi. Przyjechałam do domu i zobaczyłam Kaylee siedzącą na ganku.
-Co Ty tutaj robisz?
-Przyjechałam pogadać. -wzruszyłam ramionami.
-Więc mów.
-Przepraszam, że byłam nie miła i za to, że Cię wystawiłam. Byłam po prostu podekscytowana tym, że znów ich zobaczę.
-Ich? Czy Justina? -przegryzła wargę.
-Zawsze byłam w nim zakochana, Sky.
-Słyszałam, ale wykorzystywanie Jazmyn, żeby się do niego dostać nie było dobrym pomysłem.
-Wiem.
-Jutro znowu wychodzimy, jesteś mile widziana, ale spróbuj nie być nie miła. -skinęła.
-Przyżekam, nie będę. -przytuliłam ją i poszła z powrotem do swojego domu. Mam nadzieje, że dotrzyma obietnicy, bo jeśli znów będzie się zachowywała w ten sposób, nie wiem czy chce ją jako moją przyjaciółkę.

_________________________________________________________________________________
Co myślicie? *.* ja uważam, że Justin jest strasznie słodki w stosunku do Ali. *.* i Cody mógłby już wrócić z trasy, bo sama jestem ciekawa jak się wszystko potoczy! :) Jeśli chcecie abym Was informowała o kolejnych rozdziałam, zostawiajcie swoje nazwy w komentarzach. :) Miłego czytania! :) nowy rozdział niebawem! :) Jutro, albo w poniedziałek! A tymczasem, jeśli możecie polecajcie opowiadanie znajomym! :)x