wtorek, 15 kwietnia 2014

Chapter 13

JUSTIN POV

Minęło kilka tygodni od kiedy rozmawiałem i widziałem Skylar. Próbowałem do niej dzwonić, ale za każdym razem ignorowała moje sms i połączenia. Na końcu wyłączyła telefon. Czułem się pusty przez te ostatnie kilka miesięcy, tym bardziej, że Jazmyn również nie było w domu. Została ona z Skylar, ponieważ Cody wyjechał na promo tour do Angli i nie było go w domu.
Pojechałem do niej, ale samochodu nie było na podjeździe. Nie byłem tym zaskoczony. Jazmyn powiedziała mi, że od incydentu z Kaylee, Skylar kilka razy widywała się z kimś ze szkoły. Jazmyn zadzwoniła dzisiaj do mnie z łazienki i szeptała o tym, że Skylar chodzi smutna po domu i że nawet randki nie sprawiły, że jest szczęśliwa.Plus zapytała mnie czy mógłbym jej przywieźć kilka ciuchów.
Jechałem do domu i pociły mi się ręce. Mam nadzieje, że Skylar nie zatrzaśnie mi drzwi przed nosem. To był smutny okres dla mnie kiedy musiałem być z dala od niej i nienawidziłem każdej sekundy.
Zaparkowałem i zgasiłem auto. Wziąłem głęboki oddech, aby zdenerwowanie mnie opuściło. Otwierając drzwi mogłem czuć i słyszeć moje bijące serce, a zdenerwowanie sprawiło, że chciałem się odwrócić, wsiąść do samochodu i wrócić do domu. Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, drzwi się otwarły i stanęła w nich osoba od której chciałem uciec. Jedyna osoba, której nie chciałem zranić i jedyna osoba, na której widok się cieszyłem. I tutaj stała: ze smutkiem w swoich oczach i łzą na policzku.
-Skylar-mój głos się trząsł ze zdziwienia, że otworzyła drzwi.
-Powiedziała mi, że przyjedziesz i przywieziesz jej rzeczy. - usunęła się z drogi abym mógł wejść do środka.
Skinąłem na nią kiedy wchodziłem i poczułem zapach wanilii. Był to jej zapach, ale nie ten sam, który wdychałem kiedyś. Czułem się dziwnie stojąc obok niej i to było do bani. Dziwne było być w tym samym pokoju, kiedy ona się tak czuła.
-Jest w domu? -zapytałem odstawiając na ziemię torbę z rzeczami mojej siostry.
-Nie, wyszła z chłopakiem, z którym chodzimy do szkoły. Chcesz coś do picia albo coś?- przesunęła nogę.
-Pewnie, dzięki.
Skinięciem ruszyła przez korytarz, a ja ruszyłem za nią do pokoju gościnnego. Usiadłem, łykając swoje własne poczucie winy. Nigdy nie miałem zamiaru jej zranić. nawet jeśli nic nie zrobiłem czułem się okropnie przez to że ona cierpi.
-Proszę, mam tylko dietetyczną.- powiedziała podając mi sodę. Wziąłem łyk i podziękowałem jej.
Usiadła na przeciwległej kanapie i podciągnęła stopy do góry. Nie chciałem niczego oprócz podejścia do niej i pocałowania jej, ale wiedziałem, że jest na mnie zła. Cisza wypełniła atmosferę i nie wiedziałem gdzie zacząć.
- Nie uprawiałem z nią seksu. -wyjaśniłem. Nawet jeśli mnie wyrzuci to przynajmniej miałem możliwość powiedzenia jej tego. Przytaknęła nie patrząc na mnie. Myślę, że to że nie mogłem patrzeć na jej piękne oczy, z którymi się tak zapoznałem raniło najbardziej.- Nigdy nie chciałem Cię zranić. Ona się pokazała, chciała rozmawiać. Na początku powiedziałem jej, że nie, ale później pozwoliłem jej, a ona mnie bardzo zdenerwowała. Wtedy przyjechaliście i powiedziałem jej, żeby wyszła tylnymi drzwiami. Nie chciałem żeby Jazmyn ją zobaczyła, ale myślę, że kiedy wychodziła to usłyszała Ciebie i się wróciła. Przysięgam Ci Skylar, że nie chce nikogo oprócz Ciebie. Nadal Cię chcę. Strasznie za Tobą tęskniłem i czułem się zdegustowany, że myślałaś, że z nią spałem.
-Wiem, że z nią nie spałeś. Wiedziałam to tego dnia też.
Gapiłem się na nią zdezorientowany. Wreszcie obdarzyła mnie swoim spojrzeniem i poczułem to cudownie uczucie znowu. Nie chciałem żeby ono się skończyło.
-Było mi łatwiej zachowywać się tak jakbyś to zrobił. To było takie zaplątane i jakby wszystko było przeciwko nam. Nie mogłam więcej znieść tego bólu. Zrozumiałam, że jak pozwolę sobie myśleć, że z nią spałeś nic nie zrani mnie bardziej niż to jakbym pozwoliła nam być czymkolwiek byliśmy.
-Tęsknie za Tobą Skylar i nie wiem czy kiedykolwiek znajdę kogoś takiego jak Ty i czy tego chcę. Chcę Ciebie i tylko Ciebie. Odkąd się spotkaliśmy wszystko było niesamowite i kocham to w Tobie. Kocham to, że jesteś głupiutka, nawet to że jesteś trochę kujonkiem. Kocham jak Twój nos się marszczy kiedy się śmiejesz. I to, że kiedy widzisz swoje ulubione ciastko to Twoje oczy się rozświetlają. Kocham Cię Skylar i nie wiem czy mogę żyć następne dni bez bycia z Tobą.
-Nie wiem, wygląda na to że masz swoje życie i ja nie chce tego zburzyć. Jestem od Ciebie młodsza Justin co oznacza, że jesteś bardziej doświadczony. To znaczy, że jesteś bardziej wolny niż ja.To znaczy, ze będziesz musiał poczekać abyśmy mogli coś zrobić. Nie chcę Cię zatrzymywać.
Wstałem z kanapy, odłożyłem kubek na stolik i podniosłem Skylar z kanapy. Patrząc na nią, położyłem ręce na jej pasie i oparłem czoło o jej. Patrzyłem w jej oczy i się uśmiechałem. Żadnego dźwięku wokół nas, żadnych argumentów, cieszyłem się tylko z tego, że miałem ją w ramionach.
-Chcę Cię Skylar, więc pozwól mi Cię mieć.-powiedziałem patrząc na nią.
Uśmiech wtargnął na jej twarz. Bawiłem się jej włosami, a ona wspięła się na swoje palce i pocałowała mnie w policzek.
-Masz mnie Justin, na tak długo jak chcesz.
Przyciągnąłem ją do uścisku, moje ręce powędrowały do jej tyłka, złapałem ją i oplotła nogi wokół moich bioder. Stykając moje usta z jej, nie chciałem żeby ten moment się skończył. Nareszcie miałem ją z powrotem, po tych tygodniach, w których czułem się samotny - odzyskałem ją. Nie ważne co, nie pozwolę jej znów odejść, nigdy.
Niestety nasz czas został przerwany przez Jazmyn, która weszła i krzyczała jak okropne jest nasze całowanie w salonie. Śmiejąc się pocałowałem ją jeszcze raz i położyłem na dół. Przybliżając ją do siebie, przytuliłem ją i oparłem brodę na jej głowie i przyciskając jej twarz do mojego torsu. To jest to miejsce, gdzie chciałem ją mieć. Nie mój tors, ale ze mną. Nie chcę żeby mnie opuściła. Tęskniłem za nią i byłem gotowy ogłosić to każdemu kto zapyta. Skylar Simpson była moja i nie obchodziło mnie co ktoś miał do powiedzenia na ten temat.


________________________________________________________________

TAM TAM TAM! JEST. PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM, ZA TO ŻE TAK PÓŹNO, ALE NIE ZALEŻAŁO TO ODE MNIE. NIE POTRAFIĘ POWIEDZIEĆ KIEDY POJAWI SIĘ NOWY ROZDZIAŁ, ALE BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA 21 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ STRONY. :)
CHCIAŁABYM WAS BARDZO ZAPROSIĆ NA MOJEGO PRYWATNEGO BLOGA
KLIK ALE TAKŻE NA MÓJ KANAŁ NA YOUTUBE, KTÓRY DOPIERO CO ZACZĘŁAM. :)



Z GÓRY DZIĘKUJE I PROSZĘ WAS BARDZO O KOMENTOWANIE, SUBSKRYBOWANIE I DO USŁYSZENIA! XX











niedziela, 16 marca 2014

przeprosiny

Chciałam Was bardzo, bardzo przeprosić, że post nie pojawia się tak długo, mimo tego że mówiłam coś innego :( jak wiecie, opowiadanie nie jest pisane przeze mnie, a Wy jesteście na bierząco. Z tego co wiem to autorka napisała kolejny rozdział ale nie dostał sie on jeszcze w moje ręce. Mam nadzieje, że znajdzie się on tutaj do tego lub przyszłego tygodnia :)

Tymczasem zapraszam Was na mój prywatny blog, gdzie piszę trochę o swoim życiu http://claud-cloud.blogspot.com/ :)

Oraz na bloga gdzie znajduje się opowiadanie mojego autorstwa :`) jest ono troszeczkę inne niż wszystkie, ale mam nadzieje że się Wam spodoba :)
http://raped-me.blogspot.com/2014/02/chapter-1.html?m=1

sobota, 11 stycznia 2014

chapter 12

Justin.

Noc ze Skylar i z chłopakami była świetna. Po całej dramie Jazmyn i ona stały się naprawdę dobrymi przyjaciółkami. Minęło kilka dni odkąd mi i Skylar dobrze się układało. Oficjalnie nadal nie była moją dziewczyną, ale dążyliśmy do tego. Chce się po prostu upewnić, że lubi mnie wystarczająco żeby zostać moją dziewczyną. Jazmyn irytuje się faktem, że w domu całujemy i zachowujemy się jak para mimo, że nie jesteśmy razem. Jest sobota, a dziewczyny nareszcie mają wakacje więc będą spędzać dużo czasu poza domem. Pracuje więcej, ponieważ ludzie wreszcie usłyszeli moje imię od starych klientów. Wróciłem do Kanady i niedawno założyłem stronę na której umieszczam moje prace. Od 3 dni non stop dostawałem telefony. I brat Skylar powiedział, że chce abym przeprowadził z nim sesję na jego nowy album. 
Siedziałem na kanapie z Macbook'iem na kolanach i przeglądałem zdjęcia, które zrobiłem Skylar kilka nocy temu. Zdobyłem nowy aparat więc chciałem zobaczyć jak wszystkie funkcję działają więc zapytałem ją czy mogę zrobić kilka zdjęć. Byłem przy 10 zdjęciu, kiedy zadzwonił dzwonek. Spojrzałem zdziwiony na godzinę, dziewczyny miały swoje klucze więc nie miałem pojęcia kto to może być. Wstałem i poszedłem otworzyć drzwi. Przewróciłem oczami na postać, która stała przede mną, ona nawet nie zasługuje na to aby nazywać ją człowiekiem. 
-Czego chcesz Kaylee? - przegryzła wargę, a ja skrzyżowałem ramiona. 
-Mogę wejść? - próbowała wyglądać niewinnie, ale ja wiem że to było dalekie od tego.
-Nie teraz. Co chcesz? -powiedziałem zirytowany
-Chciałam z Tobą porozmawiać. Proszę Justin, minutę. -wzdychając, odsunąłem się i wpuściłem ją do środka. Spojrzałem na nią, siadając na kanapie.
-Co?- powiedziałem zakładając ręce za kanapę. 
-Chce przeprosić. -skinąłem i czekałem aż będzie kontynuować. 
-Nie jestem tym, który przeprosi Kaylee.
-Wiem, ale gdyby nie ja nie byłbyś przez to całe gówno z powrotem w Kanadzie.
-Cóż, powinnaś pomyśleć zanim zrobiłaś to co zrobiłaś. Zraniłaś Jazmyn.
-Wiem, ale nie chciałam tego. -wstałem zirytowany kiedy to powiedziała.
-Nie chciałaś spać z jej chłopakiem? Nie chciałaś żeby jego kutas się zbliżył do Ciebie? -podskoczyła ze strachu i stanęła na przeciw mnie. 
-Jesteś seksowny kiedy się złościsz, wiesz? -powiedziała kładąc ręce na mojej piersi. Wziąłem jej ręce na bok i wpatrywałem się ze złością i nienawiścią w oczach. 
-Musisz wyjść Kaylee, teraz. -usłyszałem zatrzaskujące się drzwi samochodu i moje oczy się rozszerzyły. Kurwa, jeśli Skylar ją zobaczy już nie żyję. -Wyjdź tylnymi drzwiami - powiedziałem popychając ją.
-Justin, proszę przestań. Pozwól mi wyjaśnić. - zatrzasnąłem drzwi i pobiegłem na kanapę, gdzie usiadłem z laptopem na kolanach. 
Otworzyły się drzwi przez, które weszły śmiejące się dziewczyny. Uśmiechnąłem się do nich, a Skylar podeszła do mnie z torbą.
-Co to? -zapytałem kiedy położyła to na moich nogach
-Kupiłam Ci coś. -uśmiechnąłem się do niej. Pochyliła się i szybko mnie pocałowała. Usłyszałem otwierające się drzwi. Moje serce zaczęło walić.
-Justin, zostawiłam telefon na kanapie. -Oczy Skylar się rozszerzyły, odwróciłem się i zobaczyłem Kaylee idącą do kuchni bez koszulki.
-Kurwa. -powiedziałem pod nosem. Jazmyn zeszła z góry i wpatrywała się we mnie. Odwróciłem się i zobaczyłem Skylar, której oczy zachodziły łzami. -Kochanie, to nie tak jak myślisz. - powiedziałem patrząc na nią i łapiąc jej rękę. 
-Co kurwa jest z Tobą nie tak?! -przełknąłem ślinę i zobaczyłem nowe emocje w jej oczach. Nie była to kochająca i słodka Skylar, którą chciałem. Jej oczy były pełne złości i krzywdy nie mówiąc o zawiedzeniu. 
-Skylar, posłuchaj mnie przez chwilę. -zignorowała mnie i spojrzała na Kaylee.
-Załóż bluzę dziwko. -Kaylee głupio się uśmiechnęła i położyła ręce na biodra.
-Co jest? Smutne, że nie uprawiałaś z nim jeszcze seksu? 
Skylar wyglądała na wkurzoną i zanim się zorientowałem położyła Kaylee na podłogę. Cios był wymierzony i można było słyszeć krzyki. Wracając do rzeczywistości, odciągnałem Skylar od Kaylee i przyciągnąłem do siebie.
-Pieprz się Justin! - moje oczy się rozszerzyły.
-Sky... ja nie.. -poczułem ciepło rozchodzące się na moim policzku i dotknąłem twarzy. Miała ból wypisany na twarzy, nic już nie mówiłem ponieważ mogła mnie znowu uderzyć. 
-Nigdy więcej nie chcę z Tobą rozmawiać. -zabrała swoją torebkę, torbę którą mi dała i wyciągnęła pudełko.
-C-co to jest? -otworzyła to i pokazała łańcuszek. Był to dokładnie ten sam łańcuszek, który widzieliśmy kiedy byliśmy na randce kilka tygodni temu. Ten sam łańcuszek, który chciałem zdobyć z jej imieniem. 
-Miałam Ci to dać w przyszłym tygodniu, bo byłam szczęśliwa z powodu Twojej pracy. 
-Skylar proszę. ja nigdy... -upuściła torbę i łańcuszek na ziemię i zatrzasnęła za sobą drzwi. Spojrzałem na Jazmyn. Zawiedzenie było widoczne na jej twarzy, ale nie było ono skierowane do mnie. Było skierowane do Kaylee.
-Najpierw ja teraz Skylar?
-Ta dziwka na to zasłużyła. 
Jazmyn zbiegła ze schodu, a głośny plask można było słyszeć w całym domu. Kaylee trzymała swój policzek, czerwony teraz.
-Wypierdalaj z tego domu Kaylee! -Jazmyn spojrzała na mnie ze łzami w oczach. -Justin.. Wynoś się! 
-Jazmyn. Musisz mi uwierzyć. -powiedziałem.
-Wierzę. Ale musisz coś zrobić ze Skylar.
Wybiegłem z domu prosto do samochodu. Pomyślałem o miejscu gdzie Skylar mogła pójść. Pojechałem do parku gdzie Cody ją zabierał, ale jej tam nie było. Następnym miejscem gdzie zawsze dostawała czekoladowe lody. Po dwóch kolejnych przystankach, zacząłem naprawdę myśleć. Wiedziałem gdzie ona jest. Wciskając gaz, po chwili zaparkowałem przed bramą. Wypuściłem powietrze, mając nadzieje że tu jest, Poszedłem w las i po chwili znalazłem się nad jeziorem. Rozejrzałem się, siedziała blisko wody. Rzucała kamienie do jeziora i patrzyła jak się zanurzają. Moje serce opadało i poczułem się jak dupek. Podszedłem i usiadłem obok niej. 
-Nie spałem z nią. -zignorowała mnie. -Skylar, nigdy bym Cię tak nie skrzywdził. -żadnej odpowiedzi. Przez chwile nic nie mówiłem i usłyszałem jej głos.
-Nie mogę tak dłużej, Justin. -odwróciłem się, łzy spływały po jej policzkach. Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale żadne słowa nie wypłynęły.- To wszystko to po prostu za dużo. Melanie, Kaylee nawet moja mama. Może to po prostu nie jest dla nas dobre. 
-Skylar, nie rób tego. -powiedziałem łapiąc ja za rękę. 
-Muszę. Nie rozumiesz tego Justin. Wszystko co mamy to dramy. Nie mogę tak dłużej, przepraszam.-słysząc to, moje serce się złamało.
-Więc to wszystko? -zapytałem a ona przytaknęła.
-Tak bardzo mi przykro Justin. 
Wstając spojrzałem na nią. Nie odwróciła się nawet, żeby się pożegnać. 
-Nie zrezygnuje z Ciebie Skylar.
Wróciłem do samochodu. Zamykając drzwi położyłem głowę na kierownicy. Łzy płynęły mi z oczu kiedy wracałem do domu. Nie kłamałem mówiąc, że z niej nie zrezygnuje. Skylar sprawiała, że byłem szczęśliwy, sprawiała że się uśmiechałem i śmiałem tak jakbym wrócił do domu. Nie tylko to, że była piękna przyciągnęło moją uwagę. Jest inna, jest wyjątkowa. Kocham ją. 



_____________________________________________________

i tak po bardzo długiej przerwie mamy kolejny rozdział. przepraszam, że tak długo czekaliście.
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, ale mam nadzieje, że nie będziecie musieli tak długo czekać.

xx

























piątek, 21 czerwca 2013

chapter 11.

(Ona wygra tą bitwę, a ja mam zamiar być kurzem na drodzę)

Melanie odwróciła się ode mnie kiedy usłyszała głosy z kuchni. Zamknęłam drzwi z zaciekawieniem wypisanym na twarzy i ruszyłam w jej kierunku. Kiedy spojrzałam w na Justina, zauważyłam Melanie wciskającą się przed niego, próbowała być seksowna, ale aktualnie wyglądała naprawdę idiotycznie. Justin spojrzał na mnie, a ja wypuściłam powietrze. Jazmyn stała w kącie z Ryanem, na jej twarzy było widać zirytowanie. Podeszła do mnie, złapała moją rękę w swoją i wyprowadziła mnie z kuchni na podwórko. 
-Nie pozwól jej Ci dokuczać Skylar, ona jest po prostu suką. -Jazmyn powiedziała, kiedy wpatrywałam się w basen. Usiadłam na krześle i umieściłam moje nogi na nich, chowając twarz w kolanach. 
-Jak ona mogła tak po prostu się tu pokazać? Jak może się zachowywać jakby nic nie zrobiła raniąc go? - powiedziałam bardziej do powietrza niż do siebie. Tylne drzwi się otworzyły, okręciłam sie i zobaczyłam Justina.
-Pozwolę wam porozmawiać kochani. -Powiedziała Jazmyn wstając. Zamknęła drzwi kiedy weszła do środka a Justin przysunął krzesło obok mnie. 
-Porozmawiaj ze mną. -Powiedział na co potrząsnęłam głową. -Skylar, wiem że jesteś zła ale musisz ze mną porozmawiać. -odwróciłam się do niego i poczułam gniew wzrastający we mnie.
-Jak ona może zachowywać się jakby Cię nie zraniła? Jak możesz stać w kuchni z uśmiechem na twarzy? Jeśli Twoje zachowanie do niej jest takie jak teraz, ja tego nie chce Justin. -spojrzał na mnie zszokowany. 
Byliśmy cicho przez kilka chwil, wiedziałam że wszyscy spoglądają na nas przez okno. Poczułam dłoń na mojej i odwróciłam głowę od niego. Wiedziałam, że go to zraniło ponieważ jestem otwarta z moimi uczuciami, ale nie mogę znaleźć słów bez zranienia kogoś. Przełknęłam nie chcąc iść, wyrwałam się i wyciągnęłam rękę. 
-Skylar, musisz mi wierzyć kiedy mówię, że nic do niej nie czuję. -Justin powiedział z pękającym głosem.
-Nie mów tego mi Justin, powiedzieć to jej, ponieważ kiedy ona będzie w pobliżu, ja odejdę. -był cicho, usłyszałam, że drzwi się otwierają, a później trzaśnięcie sprawiło, że odwróciłam głowę. Justin zniknął z moich oczu, wiedziałam co on robi: 1. powie Melanie żeby wyszła, albo 2. jak małe dziecko był zły na mnie.
Kilka minuty później wstałam i poszłam do środka. Rozejrzałam się dookoła ale nie widziałam ani Justina ani Melanie w pobliżu. Jazmyn spojrzała na mnie z troską na twarzy ale ja poszłam w kierunku salonu. Było słychać głosy, więc stanęłam w framudzę i zobaczyłam Justina patrzącego na nią z takim wyrazem twarzy jakiego jeszcze u niego nie widziałam. Melanie była cicho, jej mina była pewna, wyglądała na rozbawioną. 
-Justin? -powiedziałam na to on okręcił się do mnie. Skinął głową na mnie, mówiąc żebym podeszła bliżej niego. Usiadłam obok.
-Musisz wyjść Melanie. -powiedział stanowczym głosem, który mnie zszokował ponieważ nigdy nie mówił w taki sposób, gdy byłam w pobliżu, nawet do Jazmyn. 
-Ty naprawdę stawiasz ją nad naszą przeszłość Justin? -powiedziała ze smutnym wyrazem twarzy.
-Stawiam ją ponad wszystko Mel, wiesz dlaczego? Ponieważ jej ufam, wiem że nie zrobi mi nawet połowy tego gówna, które Ty zrobiłaś. Ona dba o mnie. Ty? Ty byłaś tylko rzeczą. -Gapiąc się na niego wyszła i zatrzasnęła drzwi. 
Frontowe drzwi się otworzyły i zobaczyłam Codiego z zaciekawionym wyrazem na twarzy. Smiejąc się przytuliłam go i krzyknęłam do Jazmyn, że on jest tutaj. Nawet nie sekundę później ona już go przytulała, jakby jej życie od tego zależało. Cody już znał Jaden'a więc przedstawiłam go Ryan'owi i Chaz'owi. 
-Możemy wyjść wieczorem? -Jazmyn zapytała trzymając Codiego ręke co wywołało mój uśmiech. Cody nie był szczęśliwy spędzając czas z dziewczyną, która nie była mną. To było miłe patrząc jak zbliża się do Jazmyn. 
-Gdzie chcecie pójść? -zapytał Justin, stojąc przy zlewie w kuchni, z rękami wokół mojej talii.
W tym momencie wszystko wyglądało na to że będzie dobrze. Ryan powiedział, że zaprosił swoją dziewczynę, Chaz zabrał ze sobą przyjaciółkę, ale myślę że w rzeczywistości Ona jest jego dziewczyną. I Jaden był z przyjaciółką Jenna. Czułam, że on ją lubi, ale ona wysyłała wibracje mówiące, że jest łatwa, więc myślę, że nie będą razem. Zadecydowaliśmy, że pójdziemy na bowling, co sprawiło że się ucieszyłam, ponieważ będę mogła skopać Justinowi tyłek.

Wchodząc do środka, ludzie robili sobie zdjęcia z Cody'm i Jaden'em. Zauważyłam grupę ludzi, którzy wpatrywali się w Justina, co mnie zaciekawiło dlaczego wpatrują się w niego z takim szokiem. Jazmyn nie zwracała uwagi, a Justin rozmawiał z Chazem i Ryanem, wiec wzięłam to na siebie i podeszłam do nich. 
-Przepraszam? -grupa dziewczyn spojrzała na mnie i się uśmiechnęły. -Mogę Was zapytać dlaczego tak się gapicie na Justina? -spojrzały na mnie zszokowane i zaniosły się śmiechem. 
-On jest jakby najlepszym fotografem na świecie, jak możesz tego nie wiedzieć będąc jego dziewczyną? 
-Poczekaj.. Fotograf? -zapytałam z zaciekawieniem. 
Dziewczyna z jasno brązowymi włosami skinęła i podała mi swój telefon pokazując kilka zdjęć. Jego imię było wszędzie w rogu zdjęcia. Spojrzałam na niego, a on się do mnie uśmiechnął. Podziękowałam dziewczyną i wróciłam do niego. 

-Więc, panie fotografie, zrobiłeś kilka dobrych zdjęć. -spojrzał na mnie a ja się uśmiechnęłam. -Dlaczego mi nie powiedziałeś? -wzdrygnął ramionami.
-To nie było ważne. Jestem za kulisami. -przytaknęłam z uśmiechem i spojrzałam na niego.
-Gotowy na skopanie Ci tyłka?
-oh, zagrajmy Simpson. - śmiejąc się wzięłam kul i rzuciłam pierwsza. Miałam strajka, więc zaczęłam tańczyć jak zwariowana, na co się zaśmiał. Poszedł rzucić i miał spare* . Czekaliśmy, więc usiadłam na jego kolanach kiedy jego telefon zadzwonił. Wyciągnęłam go z jego kieszeni, przyłożyłam telefon do ucha i odpowiadziałam.
-Telefon Justina.
-Kto mówi? -powiedziała kobieta.
-Skylar, mogę zapytać kto dzwoni?
-mama Justina, jest on w pobliżu?
-Oh tak. sekunda. -podałam mu telefon, mówiąc że to jego mama. Zaczął rozmawiać, a ja poszlam bo była moja kolej. wkrótce odłożył telefon i złapał mnie przyciągając do siebie na co sie zaśmiałam.
-Mam dobre wiadomości. 
-I co to takiego? -zapytałam odwracając się przez co patrzyłam na niego.
-Moja mama przyjeżdża z moją rodziną za 3dni. Oni chcą Cię poznać. -uśmiechnęłam się i przyłożyłam moje czoło do niego.
-Chcą? Mam na myśli, nie mówiłeś nic o mnie, prawda?
-Mogłem powiedzieć, że jesteś wrzodem na tyłku. -uderzając jego klatkę piersiową, zachichotał i złapał moje ręce.- Nie, ja powiedziałem mojej mamie kilka chwil temu, ona powiedziała mojej rodzinie i oni chcą Cię poznać.
-Kiedy?
-Sobota. Zatrzymią się w hotelu ale przyjdą do domu w sobotę na jeden dzień. -skinęłam z uśmiechem, pociągnął mnie w dół i pocałował słodko.

-Nikt nie chce tego widzieć, zboczeni ludzie. -powiedziała Jazmyn wywołując nasz śmiech.
-Tata niedługo przyjeżdża. -skinęła na niego.
Zadecydowaliśmy, że coś zjemy. 
-Ja chce chińskie jedzenie. -powiedziałam na co spojrzeli na mnie dziwnie.
-Masz dziwne uzależnienie od tego. -Justin powiedział na co skinęłam i Cody skinął do niego.
-Zawsze ma, zawsze będzie. -powiedział Cody kiedy wskoczyłam na jego plecy. Lubiłam wychodzić z nim. Zawsze się dobrze bawiłam. I teraz kiedy jego przyjaciele akceptują nas, wszystko będzie nawet lepsze. 

*to znaczy, że musi rzucić drugi raz, ponieważ za pierwszym razem nie zbił wszystkich kul.

--------------------------------------------------------------------------------------------
No to mamy kolejny rozdział. :) mam nadzieje, że przypadł Wam do gustu. Nie wiem kiedy będzie kolejny, ponieważ jeszcze go nie dostałam. Jakie są wasze plany na wakacje? :)

Czytajcie, komentujcie, przekazujcie znajomym!


@klauudx

niedziela, 16 czerwca 2013

Chapter 10.

(Wszystko szło świetnie, sprawiał że byłam szczęśliwa. Ale to było do czasu, kiedy ona wracała.)

Obudziłam się tego ranka czując coś na mojej talii. Spojrzałam w dół i zobaczyłam ramię, uśmiechnęłam się do siebie i przekręciłam głowę aby zobaczyć śpiącego Justina. Zawsze wyglądał spokojnie kiedy spał. Lekkie chrapnięcie wyleciało z jego ust, co wywołało u mnie uśmiech. Nie powiem, że jest on moim chłopakiem, ale jest on kimś kogo mogę zobaczyć w tej chwili. 
Okręciłam głowę i spojrzałam na zegarek, który pokazywał, że jest prawie południe. Westchnęłam do siebie, wyszłam z jego uścisku i poszłam do łazienki. Odkręciłam wodę w kranie i umyłam zęby. Kiedy skończyłam odwróciłam się do prysznica i zdjęłam piżamę. 
Wchodząc do prysznica zamknęłam oczy, a drzwi się otworzyły. Wiedziałam, że to był Justin, on zawsze korzystał z łazienki kiedy wstał. 
Zarumienił się kiedy wyłoniłam głowę z zasłony i zobaczyłam że myje zęby. Spojrzał na mnie w lusterku i mrugnął do mnie. Zakręcił wodę i odwrócił się.
-Mogę się przyłączyć? -zapytał na co się zaśmiałam.
-Cóż, nie wiem. Próbujesz mnie uwieść swoim penisiem Panie Bieber?- powiedziałam z nutą sarkazmu. 
-A jeśli próbuję? -powiedział z uśmiechem na twarzy.
-To może zadziałać. -powiedziałam na co zachichotał nieco. 
Podszedł do mnie, cmoknał moje usta i wyszedł z łazienki. Wyszłam z prysznica i zawinęłam ręcznik wokół ciała zanim wyszłam z łazienki. Podeszłam do szafy i wygrzebałam outfit i parę Tom'sów. polyvore
Justin siedział na łóżku, oglądając grę, którą wczoraj nagrał. Położyłam moje rzeczy na łóżku. Podeszłam do szuflady i wyciągnęłam stanik i bieliznę. Założyłam to nie sciągając ręcznika i poszłam do łóżka. Odwinęłam mój ręcznik i pozwoliłam mu zsunąć się na podłogę, wkładając moje szorty. 
-Próbujesz mnie zabić pani Simpson? -Justin powiedział gapiąc się na mnie z rządzą w jego oczach. 
-Zamknij się. -powiedziałam. 
Zachichotał i przesunał moje ciuchy z miejsca, w którym je położyłam i zaczął przesuwać się w moją stronę. Zaśmiałam się kiedy przyłożył swój nos do mojej skóry i złożył pocałunek na moim brzuchu. 
-Co Ty robisz Justin? -powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Shhh. -powiedział wywołując mój chichot. 
Jego nos się przesuwał kiedy całował wyżej, nad moim brzuchem. Kiedy zbliżył się do moich piersi moje serce zaczęło walić. Przełknęłam, kładać moje ręce w jego włosy. Pocałował moje piersi i przesunął swoją twarz w górę. Oddychałam ciężko, kiedy osiągnął wysokość mojej głowy. 
-Zdenerwowana? -powiedział z uśmiechem. Pchnęłam go na łóżko i założyłam moją bluzkę.
-Jesteś dupkiem. -powiedziałam.
Zaśmiał się i wciągnął mnie na łóżko.
-Przepraszam. -powiedział co prawiło że wypuściłam oddech, leżąc na jego klatce piersiowej. Bawił się moimi włosami.

Drzwi od pokoju się otworzyły i weszła Jazmyn z uśmiechem na twarzy. Justin spojrzał na nią z zaciekawieniem, ponieważ ona przeważnie spała do 3, ale zobaczył ją z telefonem i uśmiechem na jej twarzy. Wiedziałam, że to był mój brat, to sprawiało, że wariowała, ale zauważyłam to, to słodkie.
-Co chcesz Jaz? -Justin powiedział, kiedy podnosiłam głowę z jego klatki piersiowej.
-Możemy zrobić grilla? -powiedziała z ekscytacją w głosie. Spojrzał na nią z zaciekawieniem w oczach.
-Z kim? -brzmiało jego pytanie. 
-Ryan i Chaz są tutaj z Jadenem więc może oni i mogę zaprosić Codiego. -odpowiedziała.
-dlatego, żebyś mogła widzieć Codiego? -powiedział z troską w głosie. 
-Tak ale wiesz, że Ry i chłopacy chcą poznać Skylar. -powiedziała Jazmyn z kwaśną miną.
-Dobrze, zadzwonie do nich i zobaczymy co robią. -Jazmyn skinęła z ekscytacją i opuściła pokój.

-Kim oni są? -zapytałam go. 
Pocałował czupek mojego nosa i uśmiechnął się do mnie.
-Moi przyjaciele z domu, są tutaj ze względu na urodziny Ryana dziewczyny. -powiedział, na co skinęłam.
-I oni chcą mnie poznać? -zapytałam zszokowana, ponieważ nie jestem nawet Justina dziewczyną a jego przyjaciele chcą mnie poznać.
-Nie masz nic przeciwko? -zapytał patrząc z zaniepokojeniem.
-Yeah, myślę że jestem zaskoczona. -zachichotal na moją odpowiedź.
-Podaj mi mój telefon. -powiedział.
Wyciągnął ręke i przerzucił nas, śmiejąc się i zabierając telefon z mojej ręki. Oparł czoło o moje i przyłożył telefon do ucha.

Rozmawiał ze swoimi przyjaciółmi, a oni zgodzili się przyjść. Powiedzieli, że będą tutaj o 4 po południu a była już 1. Justin powiedział, że wyjdzie i zdobędzie wszystko co chłopacy lubią, zaoferowałam że pójdę z nim.
-Nie, jest w porządku, pomóż Jazmyn posprzątać trochę. -nadąsałam się a on na mnie spojrzał.
-Coś nie tak? -zapytał łapiąc moją ręke.
-Chcę być z Tobą. -Uśmiechnął się i zacisnął swoje ręce na mojej talii. Założyłam ręce na jego szyję, stanęłam na palcach bo był wyższy ode mnie.
-Obiecuje, że kiedy wrócę i wszystko zrobimy, będę z Tobą. -powiedział.
-Naprawdę? -powiedziałam.  Skinął i pocałował mnie w czoło, po czym wyszedł frontowymi drzwiami. Odwróciłam się i zobaczyłam Jazmyn z uśmiechem na jej twarzy.
-Co? -zapytałam.
-Chcesz mieć trochę zabawy? -powiedziała. Przegryzłam wargę, myśląc o tym.
-Jakiej zabawy? -powiedziałam. Pobiegła na tył, śmiałam się idąc za nią. Sciągnęła koszulkę i szorty, po czym wskoczyła do basenu.
-Jaz, miałyśmy posprzątać dom. -powiedziałam.
-Oh, daj spokój Skylar. Dom jest wystarczająco czysty. -powiedziała i zaczęła pływać.

Kilka godzin po byciu w basenie, wyszłam a Jazmyn wciąż się relaksowała. Weszłam do środka i poszłam do kuchni, zobaczyłam brudne naczynia w zlewnie. Wiedziałam, że Justin oszaleje widząc to, więc zaczęłam je myć. Kiedy myłam ostatnie naczynie, drzwi się otworzyły. Justin przyszedł do kuchni ze złością na twarzy.
-Co jest? -zapytałam patrząc na niego.
-Gdzie jest Jazmyn? -spojrzałam na niego zaciekawiona i wskazałam tylne drzwi.
-Na zewnątrz. Co jest? -zaczął iść w kierunku tyłu. Spojrzałam na niego z naczyniem w ręku.
-Poprosiłem o jedną rzecz, posprzątać dom. -przełknęłam.. 
-Justin, to nie ma sensu? -powiedziałam sprawiając że na mnie spojrzał.
-Idź do salonu i powiedź me że jest czysty. -odłożyłam talerz na bok i poszłam do salonu.

Moje oczy się rozszerzyły, kiedy zobaczyłam poduszki na ziemi, stolik na którym stały puszki, filmy na podłodzę. Usłyszałam kroki za mną i się odwróciłam. Justin patrzył sfrustrowany. 
-Justin, przyżekam, że kiedy byłam na zewnątrz tak nie wyglądało. -powiedziałam.
Pamiętam, że Jazmyn weszła do środka na chwilę. Myślałam że była w łazience, ale to było ponad to.
-Nie mam na to czasu. -powiedział po czym wyszedł.
Podniosłam poduszki i położyłam je na kanapie. Wyrzuciłam puszki i pustą paczkę po chipsach, a filmy odłożyłam. Poszłam do kuchni i zobaczyłam że Justin przyrządzał jedzenie. Stanęłam za nim i położyłam ręce wokół jego talii.Przycisnęłam głowę do jego pleców.
-Jest czysto. -powiedziałam. skinął i odwrócił się do mnie.
-Przepraszam za bycie złym. -powiedział kładąc ręce na mojej talii, kiedy ja przesunęłam swoje na jego szyje. 
-Powinnam skupiać więcej uwagi na niej. -powiedziałam czując się winna.
-Nie, to jest jej wina, że jest lekkomyślna. -powiedział a ja skinęłam.

O 4 dzwonek do drzwi zadzwonił, Justin poszedł otworzyć drzwi. Siedziałam w kuchni z puszką wody sodowej, z telefonem obok mnie. Śmiechy i głosy było słychać, kiedy weszli do kuchni. Spojrzałam na Justina, trzech chłopaków i dziewczyny.
-Skylar, to jest Ryan, Chaz i Jaden.
Zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam na Justina.
-pierdolony dupku. -wymamrotałam.
-Co? -powiedział, patrząc na mnie z zaciekawieniem.
-Jaden Smith, naprawdę Justin? Jak mogłeś mi nie powiedzieć, że jesteś jego przyjacielem? -powiedziałam, ze złością wypisaną na mojej twarzy.
-Przepraszam? -powiedział bardziej pytając. 
Przewróciłam oczami i popchnęłam go na co jego przyjaciele się zaśmiali. Jazmyn podbiegła do chłopaków i zaczęła ich przytulać. Dzwonek znów rozbrzmiał, podeszłam do drzwi.

Otworzyłam drzwi oczekując, że zobaczę mojego brata ale to była dziewczyna. Spojrzałam na nią z zaciekawieniem, a ona się uśmiechnęła do mnie.
-Mogę Ci w czymś pomóc? -zapytałam.
-Szukam Justina. -powiedziała, patrząc na mnie.
-I ty jesteś? -powiedziałam. 
Uśmiechnęła się i weszła do domu bez zaproszenia. Odwróciła się i gapiła się na mnie.
-Mam na imię Melanie. 
I teraz kiedy wszystko szło dobrze, Justina ex była w domu, a ja znowu zostałam zostawiona jak gnijący pies. 


______________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo czekaliście na rozdział, ale szkoła. ciągle coś jest do zrobienia. na szczęście mam już przetłumaczony kolejny rozdział, więc pojawi się niedługo. :)
Z góry przepraszam za błędy i życzę miłego czytania. :) I mam nadzieje, że tym razem będziecie wiedzieć kto, co i kiedy mówi. :) Komentujcie proszę. :)


@klauudx

poniedziałek, 27 maja 2013

Chapter 9.

Justin POV

Upewniłem się, że Jazmyn spała zanim zadzwoniłem do Skylar. Wysłała mi wiadomość, że jest na zewnątrz od 10 minut. Schodząc w dół schodami w dół, otworzyłem drzwi i zobaczyłem ją stojącą na progu. Weszła do środka ze swoją torbą i zamknęła drzwi. 
-Pierwsze drzwi po Twojej prawej. -wyszeptałem na co skinęła. Zabrałem jej torbę i wszedłem za nią po schodach. Naprawdę miałem nadzieje, że nie będzie żałować tej deczycji. Otworzyła drzwi od mojego pokoju i weszliśmy po cichu bo Jazmyn pokój był drzwi dalej. 
-Co powiedziałaś swojej mamie? -zapytałem ją zaświecając światło po tym jak zamknąłem drzwi.
-Zostawiłam jej notatkę, powinna ją znaleźć jutro rano. -odwróciłem się i zobaczyłem, że siedzi na łóżku.
Poszedłem w jej kierunku i usiadłem na przeciwko niej, biorąc jej rękę w moją. Miała plamy po łzach na swoich policzkach, wzdychnąłem i przycisnąłem ją do siebie.
-Nic takiego by się nie zdarzyło, gdybyś mnie nie spotkała.- podniosła swoją głowę i się uśmiechnęła. -Dlaczego się do mnie uśmiechasz.
-Nie łapiesz tego? -spojrzałem na nią zaciekawiony. 
-Czego nie łapie?
-Justin, gdybym Cię nie spotkała wciąż byłabym przyjaciółką z Kaylee, mieszkałabym z mamą do 30. Przyjeżdżając tu, nasze spotkanie uczyniło moje życie lepszym.
-Nie chce żebyś tego żałowała rano.
-Nie będę, zaufaj mi.-skinąłem i położyłem się obok niej. 
Tego ranka obudziłem się obok niej, uśmiechnąłem się patrząc na nią śpiącą na moim torsie, wysunąłem się powoli wstając z łóżka. Poruszyła się trochę, ale kiedy jej głowa uderzyła w poduszkę ponownie się zrelaksowała. Pocałowałem jej głowę, podniosłem koc wyżej i poszedłem do łazienki.

Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze i odkręciłem zlew, umyłem zęby i wskoczyłem pod prysznic majac nadzieje, że skończę zanim Skylar się obudzi. Wyszedłem z łazienki, z ręcznikiem owiniętym wokoło bioder, spojrzałem na Skylar, która jeszcze spała. Wciąż było wcześniej, ale musieliśmy wyjechać przed południem więc postanowiłem ją obudzić niedługo.
Podszedłem do szafy i się ubrałem. Odwiesiłem ręcznik na drzwi łazienki i zobaczyłem, że jej telefon się świecił. Podszedłem i zobaczyłem wyświetlające się imię jej brata. Odłączyłem do od ładowarki i wyszedłem z nim z pokoju.
-Halo?
-Kto mówi?
-Tu Justin, Skylar śpi. 
-I dlaczego jest ona z chłopakiem? -cholera, on jest nadopiekuńczy, to powinno być zabawne.
-Długa historia, powiem jej, żeby oddzwoniła jeśli chcesz.
-Nie, nic jej nie mów. Słuchaj, gdzie ona jest?
-W moim domu. -powiedziałem z odrobiną zaciekawienia w głosie. 
-I gdzie to jest mądralo? -powiedziałem mu gdzie jest mój dom i się rozłączył. Spojrzałem na telefon i wzruszyłem ramionami.

Usłyszałem szuranie w moim pokoju i otworzyłem drzwi. Siedziała i przecierała swoje oczy. Szybko odłożyłem telefon i spojrzałem na nią. Uśmiechnąłem się, wyglądała cudownie patrząc na mnie swoimi zaspanymi oczami.
-Która jest godzina?
-Prawie 8:30. -skinęła i wstała. Poszła do łazienki i umyła zęby. 
-Myślisz, że nic się nie stanie kiedy tak po prostu się pokażę?
-Aktualnie myślałem że może zostaniesz tutaj trochę. Jazmyn jest uziemiona więc ona naprawdę nie może wychodzić z pokoju. 
-Próbujesz mnie uprowadzić panie Bieber? -powiedziała uśmiechając się do mnie. Podszedłem do niej i położyłem dłonie na jej biodrach.
-To zależy czy to podziała pani Simpson?
-Nie wiem. Co mogę z tego mieć?
-Cóż, a co chcesz?
-Cóż, łazienka jest dobrym startem. -zachichotałem.
-Co jeśli oddam Ci połowę?
-Chce szafę też.
-A gdzie będą moje rzeczy?
-Dam Ci szufladę albo dwie.
-Cóż, jeśli to jest to czego chcesz, myślę, że mogę nad tym popracować.
-Myślisz? - Zniżyłem swoją głowę i zachichotałem znowu.
-Tak, dlaczego nie.
-I jeszcze jedna rzecz.
-Co takiego? -podniosła swoją rękę i przybliżyła moją głowę do jej.
Pocałunek nie był jak inne, ten był intensywny, pełen pożądania i pasji.Podniosłem ją z podłogi, a ona owinęła swoje nogi wokół mnie. Odwróciłem się i delikatnie położyłem ją na łóżko. Zacisnęła uchwyt na mojej talii, jedną ręką prowadziłem po jej nodze, podczas gdy drugą przetarłem jej biodra. Przeniosła ręce na moją koszulkę i podniosła ją tak, że mogła przeciągnąć ją przez głowę. 
-Twoje ciało jest ciepłe. -powiedziała lekko. Przejechała paznokciami po moim brzuchu. Jęknąłem pod jej dotykiem. Tylko jeden dotyk, a sprawiła, że byłem jak z galarety.
-Nie rób tego Skylar.
-Dlaczego? -zapytała i zarysowała swoje paznokcie znowu. Wypuściłem drżący oddech, chwyciłem jej rękę i umieściłem ją nad jej głową. 
-Doprowadzasz mnie do szału. -zaśmiała się a ja uśmiechnąłem się do niej.

Zanim mogłem ją pocałować po raz kolejny dzwonek zadzwonił. Westchnąłem zirytowany i wstałem. Założyłem koszulkę i wyszedłem z pokoju pozwalając jej się ubrać. Zszedłem po schodach i otworzyłem drzwi, zobaczyłem wysokiego chłopaka z blond włosami.
-W czym mogę Ci pomóc?
-Szukam Skylar. -jego akcent przypomniał mi o jej bracie, więc wpuściłem go do środka. -Ty musisz być Justin.
-A Ty musisz być bratem.
-Ostatni raz kiedy sprawdzałem. Gdzie ona jest?
-Ubiera się, wstała kilka minut temu. -skinął i usiadł na kanapie.

-Więc jak długo jesteś z moją siostrą?
-Kilka tygodni. -Cody skinął.
-Spotkałeś Marabell już? -spojrzałem na niego zaciekawiony.-Naszą mamę. -skinąłem.
-Nie poszło za dobrze.
-Jak widać, Skylar nigdy nie opuściła domu do czasu gdy działo sie coś złego.
-Więc, to się zdarzyło już wcześniej?
-TYlko dwa razy.
-Ona nie mówi o mamie za dużo.
-Nie mają najlepszych kontaktów.
-Zauważyłem. -było słychać kroki na schodach, więc Cody wstał.

-Myślę, że to nie Skylar. -spojrzał na mnie zaciekawiony.
-Kto jeszcze to może być? -było słychać krzyki, wypuściłem powietrze.
-Cody to moja siostra Jazmyn. Jest fanką. -skinął i uśmiechnął się do niej.
-Ja pierdole.
-Jazmyn! -zakryła swoje usta, a Sylar schodziła po schodach. Cody przytulił ją a Jazmyn patrzyła na nią z smutkiem na twarzy. Skylar odwróciła głowę i spojrzała na nią.
-Skylar, przepraszam. 
-Teraz wiem skąd Kaylee wzięła te gówna, jesteś jak ona.
-Nie miałam na celu tego aby wpakować Cię w kłopoty.
-Cóż, to nie ma znaczenia teraz, ponieważ nie mogę wrócić do domu nie tracąc przy tym Justina.
-Chciałam tylko powiedzieć Twojej mamie, żeby powiedziała Ci żebyś mu pozwoliła spędzać czas ze mną. -przewróciłam oczami, a ona patrzyła na mnie.

-Weź swoje jedzenie i wracaj do pokoju.
-Justin, możemy porozmawiać?
-Nie pamiętam żebym Cię prosił o pytanie. -skinęła i poszła w kierunku kuchni. Jazmyn zabrała swoje śniadanie i poszła do góry.
-Co Ty tutaj robisz? -Skylar zapytała Codiego kiedy usiedli na kanapie.
-Przyjechałem Cię zobaczyć, idę się zobaczyć z mamą niedługo.
-Nie możesz jej powiedzieć, że tutaj jestem.
-Nie powiem, więc co sie stało?
-Nie chce o tym rozmawiać. -Cody skinął a ja usiadłem na innej kanapie patrząc na nich jak rozmawiają. Byli tacy podobni, ale sposób ich zachowania był inny.

Chwilę po tym jak Cody poszedł Skylar spojrzała na mnie.
-Co? -powiedziałem uśmiechając się do niej.
-Możemy mieć psa?
-TAK. -usłyszałem Jazmyn krzyczącą ze schodów na co się zaśmiałem.
-Możesz przyjść na dół jeśli chcesz. -zbiegła po schodach i spojrzała na Skylar.
-Możesz mi wybaczyć?
-Myślę, że mogę. -Skylar wzruszyła ramionami i spojrzała na mnie.
-yeah, dlaczego nie.. -Jazmyn mnie przytuliła i spojrzała na mnie.
-Więc, możemy mieć psa? 
-Nie wiem, znając Ciebie prawdopodobnie on ucieknie.
-Dalej Justin, proszę. Skylar tutaj będzie wiec mi pomoże.
Westchnąłem i spojrzałem na nie.
-Pomyślę o tym. -oby dwie zaczęły krzyczeć i się śmiać. -Nie powiedziałem tak. -Skylar się umiechnęła.
-Ale również nie powiedziałeś nie. -zaśmiałem się. siedzieliśmy na kanapie oglądając film do 1:34 kiedy sobie o czymś przypomniałem.
-Nigdy nie oddzwoniłem do Melanie. -Skylar wzruszyła ramionami.
-Więc? Zostaw ją na kolacji. -Jazmyn przytaknęła na ten argument i ja przytaknąłem. Nie będzie zła, nie jest aż tak szalona. Jest ona?



---------------------------------------

Oto i jest. :) rozdział 9. :) zobaczymy co się będzie działo dalej. :d Miłego czytania! 

poniedziałek, 20 maja 2013

Chapter 8.

Justin POV

Od pół godziny próbowałem dodzwonić się do Skylar ale za każdym razem usłyszałem sekretarkę. W końcu, postanowiłem wstać i pojechać do jej domu żeby z nią porozmawiać. Jazmyn spojrzała na mnie z zaciekawieniem, kiedy szedłem w kierunku drzwi, ale zignorowałem ją i wyszedłem. Wsiadłem do auta i wyjechałem z podjazdu, jadać w kierunku Skylar, kiedy mój telefon zadzwonił.
-Halo? -powiedziałem, nie zadając sobie trudny aby sprawdzić kto dzwoni.
-Justin? -dziwne powietrze uderzyło wnętrze mojego samochodu.
-Uh, cześć Mel. Co tam?
-Gdzie się spotykamy?
-Teraz nie jest dobry czas, zadzwonię do Ciebie później. -westchnęła i powiedziała "ok" przed odłożeniem słuchawki.
Zaparkowałem na podjeździe i podszedłem do frontowych drzwi. Westchnąłem do siebie i zapukałem do drzwi. Czekałem, aż drzwi wreszcie się otworzyły, miałem na dzieje, że to Skylar, ale spojrzałem na osobę i zobaczyłem jej mamę. Patrzyła na mnie z zaciekawieniem i uśmiechnąłem się do niej.
-Szukam Skylar. -skinęła i zeszła z drogi, abym mógł wejść. Wszedłem do środka i zostałem zaatakowany przez Lucas'a i Jenna'e. Zniżyłem się i ich przytuliłem.
-Skylar jest smutna. -Lucas powiedział, sprawiając że poczułem się winny.
-Jeśli nie masz nic przeciwko, zapytam: kim Ty jesteś? -zapytała jej mama kiedy wstałem.
-Przepraszam, jestem Justin.-potrząsnąłem jej ręka, a ona wskazała na schody.
-Jest w swoim pokoju, przyszła do domu i po prostu zamknęła drzwi. -skinąłem i wszedłem do góry.

Zapukałem do jej drzwi, ale nie usłyszałem żadnego ruchu. Biorąc to na siebie, otworzyłem drzwi i zobaczyłem ją siedzącą ze słuchawkami w uszach na łóżku z laptopem. Poszedłem na przód i wyciągnąłem jedną słuchawkę. Odwróciła się i spojrzała na mnie zszokowane. Wywróciła oczami i spojrzała z powrotem na laptop. Zamknąłem jej drzwi i wrócił do jej łóżka. Usiadłem obok niej i zamknąłem laptopa. Odwróciła swoją głowę i zobaczyłem łzę formujące się w jej oczach. Nie mówiąc nic, wyciągnąłem rękę i pociągnąłem ją do siebie, w objęcia.
-Nigdy nie chciałem Cię zranić. -Nic nie powiedziała, położyła tylko swoją głowę na moim torsie.-To mnie zraniło, kiedy zobaczyłem jak wychodzisz. -powiedziałem odciągając ją od siebie. Wziąłem jej twarz w ręce i wytarłem łzy spływające z jej oczu. -Przepraszam Skylar. -pokiwała swoją głową i spojrzała w dół.

-Myślę, że przesadziłam trochę.
-Nie, zachowałbym się tak samo jeśli chodziło by o Ciebie. -założyłem jej włosy za ucho i uśmiechnąłem się do niej. -Chciałabyś pójść ze mną i się z nią spotkać?
-Nie sądzę, żeby jej się to podobało Justin.
-Czy to ważne, czy będzie jej się podobało? Skylar, nie pójdę jeśli będziesz nieszczęśliwa. 
-Ona wciąż Cię chce Justin, nie mogę z nią rywalizować. Ona miała Cię pierwsza.
-Wiem, ale Ty masz mnie teraz, czy to się nie liczy? - wzruszyła ramionami. -Spójrz na mnie. -powiedziałem podnosząc jej głowę, trzymając ją za brodę.
Spojrzałem na nią, zanim przeszedłem dalej i złapałem jej policzek w ręce. Oparłem czoło na jej, jej oddech mnie uderzał. Jej oczy błyszczały łzami, które nie chciały wylecieć. Nie marnując więcej czasu, wpatrywałem się w nią i pocałowałem. Wzięła swoją rękę i mocno złapała moje włosy.

Odsunąłem się od niej, ale zostałem blisko czując ciężki oddech. Wpatrywała się we mnie z uśmiechem, czym się jej odwdzięczyłem. Pocałowałem ją w nos, pocierając kciukiem jej policzek. 
-Chce Cie Skylar, nic tego nie zmieni.
-Co z Jazmyn? -pokręciłem głową.
-Może być moją siostrą, ale nie może mówić mi kogo chce. 
-Justin?
-Co? -uśmiechnęła się do mnie szeroko.
-Chce powiedzieć Jazmyn. 
-Co?! -moje oczy się rozszerzyły.
-Chcę powiedzieć Jazmyn co się dzieje.
-Skylar, nie chce żebyś jej mówiła, ponieważ czujesz, że musisz.
-Nie, chce tego Justin. -przytaknąłem.
-Ok, w następnym tygodniu jej powiemy.

Leżeliśmy na jej łóżku, jej głowa na moim torsie, bawiłem się końcówkami jej włosów. Drzwi jej pokoju się otwarły aby pokazać nam jej mamę. Wpatrywała się w nas, po czym położyła kupkę ciuchów na końcu łóżka.
-Więc, to jest brat Jazmyn. -spojrzałem na nią zaciekawiony po tym spojrzałem na Skylar, która miała taki sam wyraz twarzy.
-Kto Ci to powiedział? -powiedziała Skylar. Drzwi od jej drzwi otworzyły się szerzej i zobaczyłem osobę w drzwiach, z wyrażeniem gniewu.
-Więc to prawda.
-Co Ty tutaj robisz? -splunąłem na nią, sprawiając że spojrzała na mnie.
-Ja? Lepszym pytaniem jest co do cholery Ty tutaj robisz z nią.-Skylar odsunęła się ode mnie i usiadła na łóżku.
-Więc Skylar, powiedz mi Skylar, ile Justin ma lat? -jej mama powiedziała patrząc na Skylar ze smutnym wyrazem twarzy.
-Mamo, nie rozumiesz..
-Odpowiedź mi Skylar Marie.
-24.-powiedziała wyciągając do mnie rękę. Złapałem ją tak mocno jak ona złapała moją i spojrzałem na jej mamę.
-Ty masz 19. -powiedziała jej mama, zanim spojrzała na mnie.
-Co Cię skłoniło do myślenia że jest okej być z kimś młodszym o 5lat niż ty?
-Bez obrazy pani Simpson ale Skylar jest prawnie dorosła.
-Ona jest wciąż moją córką.
-Ona wciąż jest dorosłym, który może podejmować własne decyzje.
-Lubię go mamo..-jej mama odwróciła głowę do niej.
-Cóż, tak długo jak mieszkasz ze mną nie chcę go widzieć. -jej oczy się rozszerzyły ale przytaknęła. Spojrzałem na nią.
-Dobrze, wygrałaś. -widziałam jej tył, zostawia mnie znowu. Wstała z łóżka i podeszła do swojej szafy i wróciła.
-Co Ty robisz? -jej mama zapytała.
-Powiedziałaś, że nie mogę go widywać jeśli tu mieszkam prawda? Cóż, myślę, że nie będę tu mieszkać.
-Skylar.-powiedziałam po czym spojrzała na mnie.
-Nie, wiem co to za uczucie opuścić dom i zaufaj mi, nie spodoba ci się ze na własną rękę. -spojrzałem na jej mamę i skinąłem do niej, po czym wstałem.
-Justin, gdzie idziesz? -Skylar powiedziała z smutnym wyrazem twarzy. Podszedłem do niej i chwyciłem jej twarz w ręce.
-Ufasz mi? -powiedziałem cicho, mając pewność że jej mama nie usłyszy.
-Oczywiście, że tak.
-I jesteś pewna, że chcesz wyjść? -skinęła. -Chce żebyś pomyślała o tym trochę więcej, naprawdę chcesz zostawić osobę, która dała Ci życie? Osobę która kocha Cię mimo wszystko? Osobę która wspiera Cię mimo wszystko?
-Ona nie chce abym była z Tobą.
-Wiem, ale Skyler musisz być tutaj dla niej. Jesteś wszystkim co ma.
-Co z Tobą? Co z nami?
-Będę tutaj zawsze dla Ciebie Skylar, nic tego nie zmieni. -wyszeptałem coś do jej ucha i odsunąłem ją od siebie.
Ruszyłem do drzwi i zatrzymałem się. Wpatrywałem się w osobę stojącą w drzwiach i pokręciłem swoją głowę na nie. Miały smutny wyraz twarzy, spojrzałem na nie.
-Nie masz prawa robić tego co zrobiłaś.
-Po prostu Cię szukałam.
-Szukałaś mnie? Powiedziałaś mamie Skylar o nas, bo mnie szukałaś?
-Nie chciałam Cię skrzywdzić Justin.
-Idź do samochodu, skończyłem rozmawiać z Tobą.
-Justin..
-Teraz Jazmyn, nie chce słyszeć jak rozmawiasz. -skinęła, a ja odwróciłem się do Skylar, jej łzy spływały po policzku. Wyszedłem z pokoju z Jazmyn i wyciągnąłem telefon. 
Wysłałem komuś sms i wsiadłem do samochodu. Jazmyn usiadła na siedzeniu pasażera, patrząc przez okno. Nie mogłem uwierzyć, że mogła zrobić coś tak głupiego, po tym wszystkim co dla niej zrobiłem, ona wciąż jest tym bachorem, którym była w Kanadzie. Mój telefon zadzwonił i sprawdziłem wiadomość. Uśmiechnąłem się do siebie kiedy zobaczyłem odpowiedź i spojrzałem na Jazmyn, której łzy spływały po policzku.
-Miała być Twoją przyjaciółką. -pozostała cicho. - Jak się w ogóle dowiedziałaś?
-Przeczytałam Twoje wiadomości z zeszłego tygodnia. -odwróciłem swoją głowę do niej.
-Grzebałaś mi w telefonie?! -powiedziałem z nutą złości w głosie. 
-Nie spędzałeś ze mną czasu odkąd się przeprowadziliśmy tu i chciałam wiedzieć dlaczego. Wszyscy co robisz to pisanie z kim na telefonie albo praca.
-To co robię i z kim jestem nie dotyczy Ciebie Jazmyn. Rozumiesz, że zraniłaś Skylar?
-Wiem.
-Czy pomyślałaś o tym jaki wynik tego będzie, zanim poszłaś powiedzieć jej mamie?
-Nie. -wyszeptała.

Zaparkowałem na podjeździe, Jazmyn wyszła z auta. Siedziałem w samochodzie i wyciągnąłem telefon ponownie. Przeczytałem ostatnią wiadomość i odpisałem, zanim zablokowałem telefon i wyszedłem z auta.


Od Skylar 7:33 pm
Jesteś pewny, że chcesz to zrobić?

Do Skylar 7:37 pm
Pozytyw, tylko powiedz mi kiedy i gdzie

od Skylar 7:40 pm
Dzisiaj, po północy, przyjdź do domu.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

kurcze, kurcze, kurcze. :D ale mnie ciekawi co Skylar i Justin kombinują? :D a Was? :D czekamy na kolejny! czytajcie, komentujcie, polecajcie!  

@klauudx